Rozdział 4: Więcej niż heros, mniej niż bóg
Stawiła się równo o 6. Na polanę przyszła ciemnooka kobieta w długiej sukni. Miała piękne czarne włosy.
– Witaj, jestem twoją nauczycielką. Imienia nie mam – powiedziała kobieta – mów mi po prostu Bezimienna.
– Mam na imię Elaine.
– Elaine, powiedz mi czy kiedyś nie zdarzyło ci się czarować, polecić coś kwiatom? – zagadnęła.
– Kiedyś dawno temu czarowałam. Dziwiło mnie to. Nigdy o tym nikomu nie mówiłam. Zawsze myślałam, że to była tylko moja wyobraźnia.
Bezimienna namyślała się przez chwilę…
– Zaczynamy trening. Trzeba ciebie wyszkolić. Jesteś potężna, ale tę moc trzeba wyciągnąć z ciebie. Stan tutaj – poleciła jej – i pomyśl o jednej ze swoich mocy. Zaczaruj coś, podnieś wodę z jeziora, cokolwiek.
Zamyśliła się. Nagle przypomniały jej się wszystkie przykrości jakich doświadczyła w życiu. Ogarnął ją gniew i nagle wokół jej stóp zaczęły wić się winorośla, nad dłonią wisiała mała kulka mocy.
– Bezimienna patrzyła na nią przez chwilę, a potem na jej twarzy pojawił się po raz pierwszy uśmiech, choć Elaine tego nie wiedziała.
########################
Za oknami padał deszcz, więc w domku Ateny przebywali prawie wszyscy. Elaine leżała na swoim łóżku i pisała list do przyjaciółki. Dzięki pierwszemu treningowi z Bezimienną umiała znowu czarować. Podobała jej się ta moc. Mogła sprawić, że kwiaty zakwitną albo zmienić coś w swoim wyglądzie.
Na chwilę odłożyła długopis i zastanawiała się czy napisać prawdę Oli czy nie? Jednak zdecydowała, że nie napisze. Chejron jej wyjaśnił, że ona zrozumie co innego przez mgłę.
Mgła było to coś takiego, co odgradzało świat śmiertelników o świata herosów.
Droga Olu – pisała.
Na wstępie przepraszam, że tak nagle wyjechałam. Ciocia wysłała mnie na obóz. Jest tutaj pięknie, ale tęsknie za naszymi sekretnymi wieczorami. Mam tyle sekretów, które chciałabym tobie powiedzieć, ale nie mogę. Wybacz, że nie dzwonię, ale zabrali nam cały sprzęt elektroniczny. Wiem, że to smutna wiadomość dla ciebie, ale nie będzie mnie do końca lata. Spotkamy się dopiero w szkole. Co tam u ciebie? Napisz proszę.
Twoja przyjaciółka Elaine.
Słońce wschodziło za drzewami. Cały obóz był pogrążony w ciszy. Z daleka jakby się dobrze wsłuchać słychać tylko było szum morza.
Elaine już nie spała, tylko rysowała. Rysowała widok wschodzącego słońca. Nie wiedziała jakim cudem miała talent, ale miała. Prawdopodobnie po babci, która jak powiedział jej Chejron nie była heroską.
Nagle przestała rysować wiedziona jakimś powodem powędrowała w kierunku morza. W jej włosach tańczył wiatr z bryzą. Ściągnęła buty i zanurzyła stopy w morzu.
Nagle wielka fala morska oblała ją, ale była sucha i nawet mogła oddychać podczas tego. Zamknęła oczy i wyobraziła sobie, że wielki strumień wody owija się wokół niej przeplatając ze strumieniem magii. Otworzyła je, wokół niej dwa strumienie mieszały się ze sobą.
Uniosła ręce do góry i skierowała strumienie właśnie tam. Magia uniosła ją nad ziemię na 2,3,5,6 metrów.
Po chwili fala runęła w kierunku nieba i padła w postaci pięknego kolorowego deszczu, a Elaine spadła lekko na ziemię .Krople wody czego tylko dotknęły przemieniały to w piękno. Chwasty w róże. Stare drzewa były znowu młode.
Nagle zorientowała się, że ktoś ją obserwuję. Zerwała się zła, że ktoś widział co robiła. Był to ciemnowłosy chłopak o błękitnych oczach. Poznała go – był to Jake Stevens, ten, z którym walczyła.
Speszona jego wzrokiem pobiegła w kierunku domków. Żałowała, że nie była tak ostrożna.
Jake biegł za nią.
– Cześć, jestem Jake. A ty Elaine? – spytał.
– Tak. Mógłbyś nie mówić co widziałeś, zapomnieć o tym?
– Ok. Nic nie powiem. Przysięgam – uspokoił ją.
Jesteś córką Ateny, tak?
– Skąd o tym wiesz?
– Słyszałem. Jestem synem Apolla.
Elaine odwróciła od niego wzrok w stronę lasu.
– Masz szczęście. Jesteś tylko zwykłym herosem, a ja nie jestem herosem.
– Ja to wiem.E ee podsłuchałem rozmowę twoją i Chejrona.
– Że co? Alle, ale po co, dlaczego? – spytała oburzona.
Jake był wyraźnie zawstydzony.
-Bo wiesz, no ja… – szukał gorączkowo w myślach, co by mógł powiedzieć.
Jak przez ścianę dobiegł ją krzyk Annie.
– Elaine, śniadanie.
Ruszyli biegiem w kierunku kolumn w stylu doryckim. Pawilon był już prawie pełny.
– Gdzie byłaś? – spytała ją Annabeth, gdy usiadła przy stoliku Ateny.
– Eee, na plaży – odpowiedziała po chwili.
Pa śniadaniu miała iść na drugi trening z Bezimienną.
Zaczął padać deszcz, ku zdziwieniu całego obozu. Chejron zaniepokojony tym kazał wszystkim wrócić do domków. Tylko Elaine miała trenować.
– A teraz, opleć wszystkimi swoimi mocami to drzewo – powiedziała Bezimienna.
Elaine zrobiła to z łatwością, aż Bezimienna się zdziwiła.
– Zastanawiam się jakim cudem ty tak szybko zaczęłaś panować nad swoimi mocami. Musisz być bardzo zdolna.
– Nie wiem, ja trochę ćwiczyłam – odpowiedziała nieśmiało.
Bezimienna zamyśliła się na chwilę.
– Weź miecz, będziesz ze mną walczyć.
Kiedy ustawiły się na odpowiednich pozycjach jej trenerka powiedziała:
– Walczymy na moce i miecze dopóki, któraś z nas straci miecz.
Elaine nie zadawała żadnych pytań. Po pierwszym treningu wiedziała już, że lepiej nie pytać kim jest Bezimienna.
Pierwsza zaatakowała jej trenerka. Strumień mocy wystrzelił w jej kierunku, a ona szybko odbiła go mieczem. Teraz zaatakowała Elaine. Strumień wody, magii wyleciały wprost na jej trenerkę. Tymczasem wokół jej nóg wiły się winorośla, aż oplotły ją tak ,że nie mogła się ruszyć. Starała się obronić przez atakiem Elaine, ale nie mogła. Po chwili zaatakowała mieczem, uczennica jednak odbiła ten atak i po chwili wytrąciła jej miecz z ręki. Bezimienna dyszała. Elaine zaniepokojona podeszła do niej, a ona tylko powiedziała:
– Idziemy do Chejrona.
Deszcz padał i padał. Szły długo, ponieważ za bardzo zapuściły się w las. Bezimienna zapukała do drzwi Wielkiego Domu. Otworzył im Pan.D.
– Czego-spytał.
– My do Chejrona.
Usiadły w salonie.
Kiedy Chejron wszedł, Bezimienna od razu przeszła do sprawy.
– Ona już jest gotowa-powiedziała to jakby jej nie było w pokoju.
– Na co jestem gotowa? – spytała.
– Tak szybko, ale jak, przecież nie mogła nauczyć się panować nad swoimi mocami w dwie lekcje?!
– Pokonała mnie – powiedział jej trenerka.
– Nalegam, żeby nadal się uczyła – Chejron wyglądał na zdenerwowanego.
Chodź Chejronie porozmawiamy na osobności.
– Ale powiedzcie mi co przede mną ukrywacie. Ciągle tylko jakieś tajemnice – ELaine prawie krzyknęła.
Bezimienna i Chejron jednak odeszli do innego pokoju.
Słyszała jednak strzępki ich rozmów.
– Przecież to niebezpieczne. Ona nie da rady. Nie jest gotowa.
– Ależ jest. Zapewniam cię. Trzeba ją tam wysłać. To jedyne rozwiązanie. Byłam na Olimpie. Krążą o niej plotki. Trzeba ją wysłać jak najszybciej.
– Dobrze, niech pójdzie.
CDN
PIERWSZA!!! XD
PIERWSZA!!!xD
To opowiadanie dość mocno wyryło mi się w pamięci, być może dlatego, że jest troszkę inne, od reszty opowiadań. Można jednak bardziej rozwinąć opisy sytuacji, postaci, ponieważ, gdy próbuję wyobrazić sobie, np: Bezimienną pojawia się w mojej głowie kukiełka z ciągle ty samym wyrazem twarzy…
tym*
Świetne jest nie ma co ^^
Chociaż mogłoby być tu trochę więcej opisów. Ale mi to i tak nie przeszkadza 😛
Mnie się bardzo podoba. 😛
super opowiadanie
Dzięki,a co do opisów to dodam ich trochę.
nieważne co mówicie i tak jest the best
gratuluje pomysłowosści
właśnie to opowiadanie jest inne i dlatego tak mi się podoba 😀
Nawet Fajne 😛
Fajne 😛
bardzo mi się podoba
superaśne czekam na nastempną część 😀 😛
super opowiadanie 😉
kurcze chciałam zrobić podobnie w moim opowiadaniu, że jedna bohaterka ma dziadka i babcię boga
fajne, ale nie jest trochę za silna, przecież to któreś pokolenie z rzędu
zgadzam sie z Artemidą. ale poza tym super!!
Strasznie dużo mocy, ale mi się to podoba bo ma dobry charakter. I nie kjoińcz w takich momentach!