Rozdział 2: Spotkanie z mamusią
Mam na imię Blair Crawford i nie uwierzycie co mi się przydarzyło.
Jestem półboginią i zostałam porwana przez bogów – Artemidę i Apollo.
Nieźle, co? A uwierzycie, że zaatakowała mnie syrena? No dobra, nimfa wodna (strasznie się laska tego czepiała!). A teraz właśnie jadę ku nieznanemu z sexy Apollo (nie mówcie mu tylko, ze go tak nazwałam!) i jego złośliwą siostrą Artemidą. Życzę miłego czytania!
Całuski.
Blair.
***
– Gdzie jesteśmy? – spytałam gdy stanęliśmy.
Siedziałam właśnie z tyłu samochodu Apolla, związana.
Tak, dobrze czytacie – związana. Nie chcecie wiedzieć dlaczego. A zresztą! Powiem wam, bo tak bardzo mnie prosicie. Po prostu rzuciłam się ma Artemidę.
Tak, RZUCIŁAM SIĘ na BOGINIĘ. Dobrze czytacie.
Nie, nie pytajcie czy postradałam rozum. Moja wina, ze mam słabe nerwy?
Artemida spojrzała się na mnie spod łba, lecz po chwili uśmiechnęła się zadowolona. Chyba podobało jej się to, że siedzę związana od stóp do szyi jak jakaś mumia.
W tej chwili ucieszyłam się, że jest z nami Apollo. No bo sorry, jaka dziewczyna chciałaby być sam na sam z boginią-lesbą, która w dodatku jest sado?!
Nie, żebym miała coś do sadystycznych lesbijek. Homofobia jest niemodna.
– Przy domu twojej matki – odparła Artemida.
Odwróciłam głowę w stronę wielkiego, różowego domu.
– Poznałabym swój dom – mruknęłam.
Bogowie odpięli pasy, a Artemida otworzyła mi drzwi. W tej samej chwili moje więzy zniknęły, a ja spokojnie mogłam wyjść z samochodu.
– Przy domu twojej PRAWDZIWEJ matki – poprawiła się bogini.
No tak. Zapomniałam, że jestem córką bogini miłości.
I właśnie teraz przechodziłam przez białą bramę jej posiadłości, a przede mną rozprzestrzeniał się cudowny widok. Trawniki po obu stronach drogi były równo ucięte, wręcz za idealnie. Krzaki zostały sformowane w małe kupidynki lub serduszka, a na drzewach zamiast owoców rosły kartki z imionami. Wszędzie w dodatku roznosił się cudowny, słodki zapach przypominający miłość. Nie umiem tego określić, lecz gdy tylko go poczułam, pierwsze skojarzenie było właśnie z miłością: między kochankami, rodzicielską i tak dalej.
W dodatku wszędzie roznosiły się śmieszne, różowe i czerwone bąbelki w kształcie serduszek, a kobiecy, aksamitny głos mówił:
– Witamy w posiadłości najcudowniejszej i najpiękniejszej bogini – Afrodyty. Jesteś za brzydka? Nie możesz znaleźć męża? Podoba cię jeden chłopak, ale on woli inną? Zadzwoń do nas na numer: 501 666 LOVE. Na pewno odpowiemy!
– Jak chcesz to możesz zapisać – mruknęła Artemida.
Odgarnęłam włosy w iście laluniowatym stylu i uśmiechnęłam się dumnie.
– JA nie potrzebuję takich rzeczy, Arti. – odparowałam jej.
Bogini zaczerwieniła się i chyba chciała mi coś zrobić, ale w ostatniej chwili powstrzymało ją Ciacho nr.1 czyli Apollo (to znaczy jeszcze był ciachem numer jeden, ale jak spotkam seksowniejszego boga to kto wie…).
– Apollo! Artemida!
Niesamowicie piękny głos kobiety uspokoił bogów. Spojrzałam się na biegnącą do nas, najpiękniejszą istotę jaką mógł ujrzeć ten świat.
Zaokrąglona w odpowiednich miejscach, nie za gruba, nie za chuda, o pięknej mlecznej cerze i długich delikatnych włosach. A twarz… Musielibyście sami ją ujrzeć. Wyobraźcie sobie po prostu swój ideał kobiety i tak właśnie ona wyglądała – tylko tysiąc razy lepiej.
– Och, Afrodyta! – wykrzyknął Apollo.
I wtedy uderzyła mnie wiadomość, że to moja matka. Jej uroda, ruchy, wszystko – były takie same jak moje. To ona mnie urodziła…
…I to ona mnie odrzuciła…
Apollo chrząknął i rzekł:
– Piękna bogini,
Twa córka przy tobie
Jeśli zaraz na siebie nie spojrzę, to się zabiję!
Bez komentarza.
***
Po tym jak Apollo i Artemida zostali poproszeni o zostanie w salonie i poczekaniu na mnie (Za co ty się uważasz?! – Artemida), ja poszłam z mamą do jej sypialni by porozmawiać. Muszę przyznać, że cały jej dom zachwycał jej – biały, czysty w stylu glamour, o złotych i czerwonych dodatkach. W dodatku chyba na każdym stoliku stały czerwone róże, wszystkie tak idealne, że aż chciało się krzyknąć, że są za niesamowite.
Afrodyta usiadła na swym białym łożu, oglądając swoje paznokcie.
– Więc, Blair, jak minęła podróż? – spytała.
– Całkiem nieźle – odparłam.
A może ja też mogłabym usiąść?!
Bogini spojrzała na mnie.
– A! Gdzież moja gościna! Siadaj, siadaj! – krzyknęła.
Usiadłam na jej pufie.
– Słuchaj Blair, ściągnęłam cię tu by ci wszystko wyjaśnić… Wiesz, te kilkanaście lat temu spodobał mi się jeden żeglarz o imieniu John…
– Mój tata ma na imię Harry… – przerwałam jej.
Spojrzała na mnie zdziwiona.
– Nie John? Blond włosy i tak dalej?
– Nie, mój ojciec jest rudy i dosyć…
Czy córka powinna mówić o swoim ojcu, że jest zwyczajnie brzydki?
Oczy bogini zwężyły się do postaci małych dziurek.
– Oddał cię…? Śmiał cię oddać?!
Jej krzyk przypominał teraz krzyk tysiąca kobiet, a włosy uniosły jej się do góry, tak samo jak sukienka. Piękna barwa oczy zmieniła się na jaskrawo czerwony. Wyglądała jak potwór.
I po chwili wszystko zniknęło, ot tak, a Afrodyta uśmiechnęła się do mnie.
– No cóż…Nie ważne. – następnie nachyliła się – słuchaj, Blair, ja normalnie nie przyjmuje tak każdego swojego dziecka i nie uzmysławiam mu kto jest jego ojcem a kto matką. I nie wysyłam po niego dwóch bogów by przywieźli go do mojej posiadłości, lecz ty… Ty jesteś ważna. Dlatego chcę abyś przybyła do Obozu Herosów i rozpoczęła specjalne szkolenie. Powiedz Chejronowi, że ma cię wysłać na drugą misję, która ,hm, „pojawi się” po twoim przybyciu. Zrozumiano?
Kiwnęłam w osłupieniu głową, jednak niewiele zrozumiałam. Jak się ten kolo nazywał, co miałam mu to wszystko przekazać? Chajrek? Chejrok? Chojrak? Jak z tej kreskówki z tchórzliwym psem?
– Ale co z moim życiem? – spytałam.
Afrodyta wybuchnęła śmiechem.
– TO jest teraz twoje życie. A teraz idź już. Apollo i Afrodyta zawiozą cię…
Machnęła na mnie ręką, jakbym była jakąś natrętną muchą. Następnie wstała i zaczęła patrzeć na mnie wzrokiem typu: „Kiedy w końcu wstaniesz?!” .
Nie mogłam się ruszyć. Przywitała się, chce zrujnować mi życie i…wykopuje?
– Dlaczego? Dlaczego taka jesteś? – szepnęłam.
Głos uwiązł mi w gardle, a w sercu poczułam okropny ciężar. Nie myślałam, ból zbytnio mnie niszczył. Czułam się jakbym się topiła i nikt nie chciał mi pomóc – a ja pomału przestawałam oddychać, iskra mego życia oddzielała się od ciała.
Za nim zdążyłam się powstrzymać, popłakałam się.
– Nie rycz! – warknęła Afrodyta – Myślisz, że jak będzie wyglądało nasze spotkanie?! Przytulę ci i powiem, abyś tu zamieszkała? Ze tęskniłam za tobą?! Miałam już tysiące dzieci, a niektóre nawet nie wiedziały kto jest ich matką! Ciesz się, że dostałaś aż tyle!
– To po co zawracałaś mi głowę?! – krzyknęłam.
Afrodyta spojrzała na mnie spode łba.
– Bo dostarczysz mi rozrywki… – szepnęła.
Miałam ochotę ją uderzyć, lecz nie zrobiłam tego – płakałam, nie mogąc się opanować, nie mogąc oddychać. A moja matka po prostu stała przy mnie, patrząc ze znudzeniem.
Bolało.
Usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi.
– Żabciu! Wróciłem! – krzyknął męski głos.
A do pokoju wszedł mężczyzna, któremu w oczodołach buchały płomienie. Był w różowym szlafroku i kapciach. Spojrzał się na mnie zdezorientowany.
– Kto…To? – spytał.
– Och, Aresiku to…
– Jestem nikim – przerwałam matce – Nikim…
Spojrzałyśmy się przez chwilę na siebie – ja zapłakana, ona – zimna i obojętna.
Wybiegłam z pokoju, nie mogąc na nią już patrzeć.
***
Gdy lecieliśmy już do tego „Obozu Herosów” był już zachód słońca. Apollo i Artemida nie odzywali się, tylko bogini od czasu do czasu zerkała na mnie ze smutkiem w oczach.
– Czemu ona taka jest? – szepnęłam.
– Bo jest egoistyczna i próżna, Blair. Jak… – zamilkła.
– Jak wy wszyscy? – powiedziałam.
Nie, nie chciałam jej urazić. Po prostu mi się wymsknęło.
Jednak Artemida chyba to zrozumiała, bo uśmiechnęła się do mnie.
– Tak. Jak większość z nas… – przyznała.
Resztę podróży odbyliśmy w ciszy.
CDN
Muszę rzec, że bardzo fajne. 😉
super opowiadanie
Ekstra.Nieźle opisujesz.
Zatkało mnie!!!
SUPER
świetne
najlepsze jak rzuciła sie na ARtemide
czekam na następne
Świetne! Nareszcie dostało się Artemidzie 😛
Jedno z moich ulubionych opowiadań 😀 Piszesz jednocześnie prosto i barwnie ! Świetnie ! Żal mi tylko Blair Nie chciałabym mieć Afrodyty za mamę.
super 😉
świetne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! fajnie piszesz, no i jest mało opowiadań o córkach Afrodyty, ale zgadzam się z aventure współczuję Blair
Ja też jej współczuję. 😉 Fajne opowiadanie.
Też muszę rzec, że świetne. 😉
Ech. Dlaczego taki spam się zrobił. O.o
Adminko mogłabyś usunąć dwa komentarze? ;>
Usunięte 😀
boskie!! a najlepszy jest aresik w różu 😉
Super opowiadanie. Czekam na cięg dalszy
Świetne! Aresik mnie rozwalił xD
Suppperrowe!!!!! 😀 😀 😀
super rozdział