Rozdział 13
Ostatnie godziny każdy spędził jak chce. Ja spędziłam je w moim ogródku skalnym, Anna w swoim ogródku różanym, tata w swoim gabinecie, a Emily bardzo zainteresowała się salą z bronią i cały czas oglądała chińską, niemiecką i inne rodzaje broni. Mieliśmy już jutro wyjechać. Ciągle myślałam o tych snach Anny i moim, w których pojawia się Persefona. O co jej chodziło z tą tajemnicą w rodzinie?
Zbliżał się już wieczór i musiałyśmy iść już spać. Emily wybrała pokój obok nas – mały brązowy pokój z balkonem. Nasz był trochę dziwny. Był wielki i podzielony na dwie części. Moja część była koloru brązowego i zielonego, a Anny była koloru białego i złotego. Była 22:30 – musiałyśmy iść spać. Przygotowałyśmy się, Anna jeszcze z jakimiś dziewczyną gadała przez telefon, Emily słuchała muzyki, a ja leżałam i udawałam, że śpię. Nagle tata zapukał do drzwi i wszedł. Usiadł, a Anna akurat skończyła rozmowę z kimś.
– Co tam u was? – zapytał tata.
– Wszystko dobrze – odpowiedziała za nas Anna.
– Tato? – zapytałam tatę – Jak poznałeś naszą mamę?
– Wiedziałem, że kiedyś mnie o to zapytacie – powiedział, jednocześnie wzdychając – poznałem ją w Chinach w ogrodzie kwiatowym. Siedziała pod drzewem Lilianym – miała jedną we włosach. Nie wiem co mnie popchnęło, może nawet sama Afrodyta mnie popchnęła do tego czynu, ale usiadłem koło niej i tak zaczęła się nasza pierwsza rozmowa. Śmiała się z mojego krawatu, a ja razem z nią – przerwał i zaśmiał się – była wyjątkowa, tak jak wy.
– Kiedy się dowiedziałeś, że jest… boginią? – zapytała Anna.
– Kiedy przyszłyście na świat, to był najpiękniejszy dzień w moim życiu. Mama nadała wam imiona i powiedziała, że nigdy was nie opuści.
– Ale czemu nie mogła zostać? – zapytałam się.
– Taki był rozkaz Zeusa – żeby żaden bóg nie miał kontaktu ze swoimi ziemskimi dziećmi. – Choć bardzo chciała z wami zostać, nie mogła.
Zaszła głucha cisza… chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam na nic się wysilić. Patrzyłam tylko na minę taty – był jednocześnie smutny, ale też i szczęśliwy. Zazdrościłam teraz Annie, że potrafi czytać w myślach. Widziałam jej minę – czytała w myślach jak z książki.
– Niestety muszę wracać do papierkowej roboty – podniósł się i poszedł w stronę drzwi. – Dobranoc skarby, kocham was.
– My też cię kochamy! – powiedziałyśmy chórem.
Wyszedł, zamykając delikatnie za sobą drzwi. Anna leżała i wpatrywała się w ścianę. Ja też wpatrywałam się w ścianę. W końcu odezwała się Anna – Piękna historia, jak w filmach… – Nie odpowiedziałam. Siedziałam tak patrząc się w ścianę.
W końcu nastąpił sen. Miałam sen, którego się nie da wyjaśnić. Byłam w moim domu nad basenem. Było jasno i nie wiadomo czemu miałam włączonego Rocka. Anna stała koło mnie z aktywowaną Florą, ale nieruchomo. Usłyszałam ryk i nagle wyskoczył wielki, a nawet gigantyczny dzik. Zaczął biec w moją stronę. Strzelałam w jego stronę z mojej broni, ale za żadnym razem nie mogłam w niego wycelować. Krzyczałam do Anny, ale nagle drugi dzik wybiegł z jej strony. Był trochę mniejszy niż ten, z którym walczyłam. Nagle ten, który mnie atakował, walnął mnie i wtedy zapadła ciemność. Upadłam na coś drewnianego i trochę mokrego. Powstałam i trochę się przechylałam, jakbym była pijana. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam zarysy jakiś świateł. Wyglądały jak świetliki. Nagle zaczęły świecić coraz mocniej i zobaczyłam wielką wieżę Eiffla.
Płynęłam w łodzi, w której siedziała do mnie tyłem jakaś kobieta o blond włosach, a przed nami płynęła kolejna łódka z parą całujących się młodych ludzi. Nagle nastała ciemność i obudziłam się na łóżku. Obok mojego łóżka siedział chłopak przystrzyżony na Beckhama i ubrany w krótkie spodenki, drogie buty i koszulkę z piłką. Miał blond włosy i piwne oczy. Jakby były tu córki Afrodyty, rzuciłyby się na niego. Wstałam i zapytałam – Kim jesteś? – Pomachał mi i otworzył usta, ale gdy miał powiedzieć kim jest, nastała znowu ciemność…
Rozdział 14
Obudziłam się. Nie mogłam zrozumieć, co miało to wszystko znaczyć: kobieta, ludzie na łódce, ten chłopak… Musiałam się skupić. Była 5:45. Ubrałam się jak zwykle w dżinsy i bluzę z kapturem. Anna jeszcze spała. Dziś mieliśmy odlatywać do Paryża. Poprosiłam Angielkę by nas spakowała jak trzeba. Założyłam trampki i wyszłam z pokoju. Przy okazji zajrzałam do pokoju Emily. Spała jak zabita jeszcze słuchając muzyki. Zeszłam po schodach do drzwi ogródkowych. Wyszłam i udałam się do mojego ogrodu. Usiadłam na kamieniu, zamknęłam oczy i skupiłam się na spokoju wokół. Słyszałam świst wiatru, szum fal nad basenem, chrapanie Angeliki. Nagle coś zaskoczyło i usłyszałam bicie i dyszenie jakiegoś stworzenia. Biło szybko – było słychać, że jest w naszym mini zoo. Pewnie jedno ze zwierzątek zdenerwowało się – pomyślałam – ale i tak musiałam to sprawdzić. Wyszłam szybko z ogródka i poszłam w stronę zoo. Musiałam iść szybko, ale i cicho, by nikogo nie obudzić. Była już 8:00 – zaraz powinna obudzić się Anna. Długo myślałam. Znalazłam się już w mini zoo. Sprawdziłam na początku ptaki, małpy, chomiki, ale cicho było wszędzie. Pewnie przesłyszałam się – umysł płata mi figle – szybko nakarmiłam przelotnie zwierzątka i poszłam do pokoju.
Kiedy weszłam do pokoju, Anna jeszcze spała, więc pościeliłam łóżko i zeszłam na dół do kuchni. Sebastian już nie spał. Siedział jak zwykle już w garniturze z ulizanymi włosami koloru kasztanowego pod czapką kucharza.
– Co tak wcześnie Bree? – zapytał Sebastian, popijając łyk kawy.
– Eeee… nie mogłam zasnąć.
– To co sobie życzy na śniadanie nocny marek?
– Chyba jajecznicę i grzanki.
– Już się robi!
Zabrał się do roboty. Ja zaczęłam czytać jakąś gazetę z psami i czymś innym. Potem Anna zeszła na dół z rozczochraną fryzurą i w szlafroku.
– Witamy śpiącą królewnę – powiedziałam i uśmiechnęłam się sarkastycznie.
– Jest dopiero 9:00.
– Dobry czas na śniadanie, o co prosi królewna – zapytał Sebastian, podając jednocześnie obrazek z jajecznicy i bekonu.
– To samo.
– Proszę bardzo. Przepraszam ale idę nakarmić zwierzęta.
Poszedł i wziął karmę dla zwierząt i w tej samej chwili Angelika zeszła na dół do nas.
– Co tam u was? – zapytała Angelika.
– Wszystko dobrze – odpowiedziałyśmy chórem.
Podeszła do lodówki i wyjęła butelkę mleka i wypiła spory łyk mleka i odłożyła.
– Czemu nie było cię w nocy? – zapytała mnie Anna.
– Skąd wiesz?
– Obudził mnie nagle jakiś hałas i ciebie nie było.
– Nie mogłam zasnąć i wyszłam na dwór.
– Co ci się śniło?
– Skąd wiesz?
– Ty nie budzisz się bez powodu.
– Nooo… Takie coś… – Opowiedziałam jej cały sen.
– Ale co to może znaczyć?
– Nie mam pojęcia ale…
– AAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Na pomoc! – zawołał Sebastian.
– Szybko – powiedziałam.
Wyszłyśmy szybko z kuchni, ale musiałam polecieć po Rocka, a Anna po Florę. Wbiegłyśmy do pokoju i szybko wzięłyśmy je i zbiegłyśmy na dół i do ogródka.
Zobaczyłyśmy Sebastiana na ziemi. Anna podbiegła zobaczyć co się stało.
– Nic mu nie jest – powiedziała Anna – Kto to zrobił?
– A raczej co? – powiedziała Angelika.
Wszystkie trzy byłyśmy w gotowości. Anna odetkała Flore, ja aktywowałam Rocka, a Angelika trzymała w ręce długi miecz.
– Rozdzielmy się – zaproponowała Angelika.
– Dobra, ja idę tam – powiedziałam i wskazałam ręką w stronę mini zoo.
– Dobra – wtrąciła się Anna.
Pobiegłam w stronę naszego zoo. Gdy już dotarłam, rozglądałam się dokładnie. Wszystkie zwierzątka zachowywały się spokojnie, ale nagle wszystkie zwierzęta zwariowały. Wszystkie zaczęły krzyczeć w niebogłosy. Nie wiedziałam, o co chodzi. Nagle usłyszałam dziki charkot.
– Mam go!!!! – krzyknęłam, ale jednocześnie ktoś ze mną krzyknął.
Niestety, kiedy to krzyknęłam, potwór wyszedł z krzaków. Był to przeogromny dzik z wielkimi kłami i oślinionym pyskiem. Miał czerwone ślepia. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Kiedy ruszyłam się w stronę basenu, dzik od razu rozpoczął atak. Zaczęłam biec jak oszalała w stronę basenu, a dzik za mną biegł też jak oszalały. W końcu zobaczyłam naszą małą trampolinę, a nad nią gałąź. Pomysł sam przyszedł. Przyśpieszyłam i skoczyłam na trampolinę i złapałam się gałęzi i weszłam na drzewo. Miałam idealną pozycję, by strzelać do dzika. Strzelałam do niego, ale to chyba mu nic nie robiło. W końcu strzeliłam mu między oczy i trochę go to oszołomiło. Zeskoczyłam z gałęzi i pobiegłam w stronę Anny i Angeli. Widziałam, że miały ten sam problem co ja tylko, że „ich” dzik był o wiele mniejszy niż ten, z którym ja walczyłam. Podbiegłam do nich, by im pomóc, Anna jak zwykle robiła swoje stanie na rękach i inne, a Angelika próbowała sprytnie podejść dzika. Ten dzik był strasznie szybki, więc nie było łatwo go trafić, ale w końcu, gdy Anna stanęła mu na drodze, strzeliłam go w nogę. Dzik krzyknął i wtedy z krzaków wyszedł ten dzik który mnie atakował. Wiedziałam, że mamy przekichane.
– Co to jest? – zapytała Anna.
– Dzik erymantejski – powiedziała Angelika.
– Że co?! – teraz ja się odezwałam.
-To ten dzik, który Herakles złapał, ale o co mu może chodzić?
– Nie wiemy.
Wielki dzik zaczął się do nas zbliżać. Nie wiedziałyśmy, co mamy zrobić. Był coraz bliżej. Dyszał jak prawdziwa bestia. Niestety dzik ruszył w końcu do ataku. Złapałam się za ręce z Anną i Angelą. Wtedy przyszedł mi pomysł. Miałam nadzieję, że Anna go usłyszała. Skupiłam się na skale. Wtedy ziemia się zatrzęsła. Nie wiedziałam, jak ja to zrobiłam, ale odruchowo uderzyłam pięściami o ziemię i wtedy ziemia pod dzikiem się rozpadła, ale dzik w nią nie wpadł. A teraz najdziwniejsze… Kiedy dzik był tuż przed nami, nagle nasz tata, nie wiadomo skąd, skoczył przed nas i uderzył mieczem przed dzikiem, a dzik musiał zrezygnować z tego ataku. Nie mogłam w to uwierzyć. Nasz tata posłużył się mieczem jak prawdziwy heros. Wtedy Emily do nas dołączyła. Co to było to ja nie wiem, ale teraz nie było to aż tak ważne. Trzeba było jakoś załatwić tego dzika.
– To co robimy? – zapytałam się.
– Są dwa dziki – odezwał się tata – jeden mały, drugi duży. Pewnie to jest matka i broni małego.
– Powtórzę się – to co robimy?
– Anna, mogłabyś szybko zrobić siatkę z roślin?
– Pewnie tak.
– Dobra, to taki mam plan: Anna idź do lasu i zrób szybko siatkę, a my robimy wszystko, by nie dać się zabić.
– Dobra.
– Gotowi?! Już! Biegnij Anna!
Anna szybko pobiegła, a my musiałyśmy zrobić wszystko, by nie dać się zabić. Dzik robił wszystko by nas zranić albo zabić. My musieliśmy robić uniki. Tata walczył zacięcie, a Emily prawie jak on. Angelika mnie wspomagała. Walczyliśmy przez dobre 15 minut aż w końcu przybiegła Anna z długą siatką z roślin.
– Pomóż jej to rozłożyć – krzyknął do mnie tata.
Podbiegłam do Anny.
– Co robimy? – zapytała Anna.
– Mam pomysł, chodź!
Kazałam jej, by pobiegła ze mną pod to drzewo, gdzie jest trampolina. Wtedy tata na nas spojrzał i pokazałam mu, by tu podbiegł. My z Anna wspięłyśmy na drzewa i zawiesiłyśmy siatkę i czekałyśmy na tatę. W końcu tata zdenerwował dzika, by pobiegł do naszej pułapki. Tata przebiegł pod pułapką. Kiedy dzik znalazł się pod nią, spuściłyśmy ją i zaplątała się na dziku i nie mógł już zrobić ani kroku. Zeszłyśmy z drzew i podbiegłyśmy do taty, by go uściskać.
– Nic wam nie jest? – zapytał tata.
– Nie, a tobie?
– Nie.
W tej samej chwili Angelika przyszła z małym dzikiem na rękach.
– Co teraz z nimi zrobimy?
– Ja się tym zajmę – powiedziała Angelika.
– A więc co teraz robimy? – zapytałam.
– Musicie już jechać, ale zanim pojedziecie, to mam coś dla ciebie – chodź Bree.
Poszłam za tatą prosto do salonu w naszym domu, a Anna z nami poszła, a nawet Emily się przyłączyła. Tata na chwilę wyszedł, ale potem wrócił z wielką paczką w kolorze różowym z niebieską wstążką.
– To dla ciebie – powiedział tata, podając mi paczkę.
– Na jaką okazję?
– Wasze urodziny.
– A który jest?
– Jest 30 maja – wasze 13 urodziny.
– Jezus, kompletnie zapomniałam!
Otworzyłam – w środku był malutkie strzałki, jakieś małe fiolki i malutki pokrowiec z moim imieniem.
– Co to? – zapytałam.
– Twój prezent – powiedział tata – na zapleczu jest ich więcej – to do twojej broni.
– Co to? – zapytałam, trzymając w ręce jedną z fiolek z niebieską mazią.
– Używaj ich w niebezpieczeństwie. To jest środek usypiający. Drugi to bardzo mocny środek znieczulający.
– Co mam z tym zrobić?
– Jeśli będziesz ich potrzebować, to natrzyj tym strzałę. Jeden strzał i wróg leży. Domyśliłem się, że ci się spodoba.
Była oszołomiona, taki prezent, wprost idealny, ale potem tata przyszedł z niebieską torbą ze złotymi szlaczkami.
– A to dla ciebie – powiedział tata, podając Annie torbę.
– Dzięki tato – powiedziała Anna, przeglądając się co jest w torbie. Po chwili wyciągnęła pierścionek z kwiatem o kolorze niebieskim, a w środku był malutki brylancik – co to?
– Przyciśnij – powiedział tata z takim entuzjazmem jakby wygrał milion na loterii. Anna ścisnęła rękę i nagle kwiat przekształcił się w tarczę. W środku tarczy był kwiat rozciągający się na całej tarczy.
– Wytrzyma każde uderzenie. Myślałem, że wam się przyda.
– Jak się ci udało znaleźć na ostatnią chwilę? – zapytałam zdziwiona.
– Dawno je kupiłem, wiedziałem, że się przydadzą.
– Dzięki tato – powiedziałyśmy razem i podeszłyśmy go uściskać.
– Dobrze, koniec, szykujcie się do podróży, zaraz wyjeżdżacie…
CDN
Dziś szaleję – i obrazki i opowiadanie i nawet komentarze!!! Cóż, dziś mam wyjątkowy dzień – bez potworów;)
bardzo fajne jedne z lepszych opowiadań na blogu.
heroiczne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
boskie 😛
Extra! Bosko, herosowo i…
Kiedy kolejna część?
Już nieedłgo
boskie…… Adminko, co tam u admina??? Bezobrazy nic do ciebie nie mam, ale troche mi go brak….
to opowiadanie jest fenomenalne świetne i odlotowe
😀
Tak, boskie opowiadanie. 😉
Fajne, ale są powtórzenia. Radzę przecztać swoje dzieło przed wysłaniem.
Podziwiam tych co piszą opowiadania, ja pewnie zaciełabym się przy trzecim zdaniu ^^
prawda czasem rani ale dziękuje za szczerość 😉
Ja wysyłam swoje jutro lu dziś.
Ale dwi żecz muszę powiedzieć.
Dary czytanie w myslach i wizje są używane za często. Nawat w zmierzchu jest taki dar. A pomysł z jej kolegą synem hefajstosa nudnu i gupi. To że trzech herosów jest w jednej szkole to więcej niż cud.
Chociaż pomysłz Rock. Nawet fajny pomył. A fała nudna.
Chociaż wiem żę włożyłaś w to durzo starań to mi się nie podoba.
rozumiem ,że szczerość najważniejsza i szanuje wasze zdanie, a pomysły same jakoś mnie nachodziły z czytaniem w myślach i wizjach i innych, nie są ściągane z książek
a poza tym jeden komentarz mnie nie zbawi nadal będe pisać i wezme sobie wasze komentarze do serca
według mnie tam nie powinno być ”Jezus” tylko raczej ”Na Olimp!” czy ”Na Zeusa”‚ czy coś…
Luna przesadził
Nie kojarzcie jej z moją Lunąa z mojego opowiadnia
Mi się podoba to opowiadnie
dzięki:)
mi też się podoba, Luna dramatyzuje, czekam na ciąg dalszy
Moim zdaniem powinnaś pisać inne opowiadania niż fantasy, to po prostu do ciebie nie pasuje.
Zwariowana luna XD 😀 ( oczywiście w dobrym sęsie) a opowiadanko fajne ale trochę za dużo tu herosów może się jeszcze okarze że ich tata jest herosem