Alice już od dwóch dni leżała w infirmerii. Jednak paw, który się przy niej pojawił podczas uznania przez jej matkę ciągle przy niej czuwał. Nie pozwalał nikomu zbliżyć się do Alice, potrzebna była pomoc satyra. Po krótkiej rozmowie paw ustąpił i pozwolił aby Chejron wraz z dziećmi Apollina spróbowali jej pomóc. Nad całym obozem unosiła się chmura zdezorientowania, a w powietrzu czuć było napięcie. Podczas gdy obozowicze od Apolla próbowali uleczyć Alice przybyli herosi z Obozu Jupiter w Kalifornii. Chejron opuścił infirmerię i udał się powitać przybyłych gości. Pomimo zmęczenia od ciągłego czuwania przywitał ich ciepło i z uśmiechem na twarzy. Na obozowe wzgórze zawitała trójka herosów. Byli to: Frank Zhang i Hazel Levesque oraz pretorka obozu Reyna Ramirez- Arellano. Chejron zorganizował spotkanie w Wielkim Domu na którym pojawili się grupowi wszystkich domków. Pomimo uścisków i ciepłych uśmiechów na powitanie każdy wiedział po co zostali tu zwołani, a ten temat wisiał w powietrzu. Pierwsza odezwała się Reyna: – Chejronie, przez iryfon przekazałeś nam część informacji odnośnie zdarzenie które miało miejsce dwa dni temu. Chciałabym usłyszeć całą historię tamtego wieczoru.- powiedziała ze znanym dla siebie tonem nie znoszącym sprzeciwu. Jednak zanim Chejron zdążył się odezwać do pokoju wpadł jeden z synów Apollina – O..Ona…s..się…obudziła- wydyszał zwracając się do Chejrona. Wszyscy poderwali się na nogi, centaur wybiegł w zawrotnym tempie z Wielkiego Domu. W ciągu trzydziestu sekund dotarł do infirmerii. Przystanął obok łóżka Alice. Dziewczyna rzeczywiście się obudził, siedziała na łóżku i piła nektar, który podał jej Will Solace. Następnie dzieci Apolla udały się na zasłużony odpoczynek. – Dzień dobry Alice- odezwał się Chejron z ulgą malującą sina twarzy. – Dzień dobry- powiedziała Alice odkładając pustą szklankę na stolik obok łóżka.
-Jak się czujesz?
– Bardzo dobrze i mam nadzieję, że będę mogła już stąd wyjść.- Chejron uśmiechnął się, ale Alice nie mogła rozszyfrować jego twarzy.
– Co pamiętasz z tamtego wieczoru?
– Chyba wszystko od tego jak się tu znalazłam, aż po sytuację kiedy piorun walnął w ziemię obok mnie- powiedziała swoim zwyczajem nie wdając się w szczegóły. Kolejne kilka godzin upłynęło na opowieściach Chejrona o wszystkich ważnych zdarzaniach minionych lat. Gdy słońce chowało się już na horyzont Alice wraz z Chejronem udała się do domku nr.2. Z zewnątrz wyglądał bardzo imponująco stojąc obok domku Zeusa. W środku był równie piękny, jednak mało przytulnie. Na samym środku stał duży pomnik Hery, a u jego stóp znajdowało się palenisko, więc domek przypominał świątynie bogini. Stojąc na progu Alice przyglądała się swojemu nowemu domu. Weszła do środka z myślą aby oglądnąć wszystko z bliska. Gdy tylko przeszła przez próg wystrój całkowicie się zmienił. Pod ścianami pojawiły się regały z książkami wykonane z białego marmuru, w rogu pokoju poza zasięgiem wzroku posągu znalazło się łóżko z białą pościelą wykonanego z takiego samego tworzywa, po drugiej stronie pojawiła się szafa, a obok jednego z regałów pod ścianą biurko. Pokój wyglądał całkowicie inaczej. Alice spojrzała na Chejrona pytającym wzrokiem. – Mówiłem Ci, że mam niespodziankę- powiedział i uśmiechnął się z zadowoleniem. – Ale jak to się…- zapytała Alice nadal nie rozumiejąc co tu się właśnie wydarzyło. – Dzieci Hefajstosa są naprawdę zdolne. Mam nadzieję, że się podoba.
– Podoba? To jest niesamowite! Podziękujesz im ode mnie ?
– Jak tylko ich spotkam przekaże twoje podziękowania. A teraz idź spać. Jutro śniadanie o ósmej- powiedział wychodząc z domku. Alice rozejrzała się po pokoju, podeszła da regałów z książkami i z zachwytem patrzyła na cały ich zbiór. Wszystkie dotyczyły mitologii greckiej, rzymskiej oraz wszelkiego rodzaju informacji dotyczącymi bogów. Pomimo, że na dworze było już ciemno to w domku rozchodziło się przyjemne światło z paleniska.
Po dniu pełnym wrażeń Alice padła na łóżko, a po chwili już spała. Sen zaczął się tak jak poprzednim razem. Zobaczyła kobietę, która wypowiedziała te same słowa: – Pamiętaj, każdy musi znaleźć swoją drogę. Gdy wypowiedziała te słowa jej twarz zaczęła się zmieniać. Jej pociemniały, włosy stały się czarne jak noc, skóra przybrała odcień szarego nieba ,a suknia stała się granatowa. Uśmiechała się, jednak nie było w tym uśmiechu nic przyjaznego. Po chwili obok niej pojawił się Mężczyzna. Był totalnym przeciwieństwem ciemnej postaci. Posiadał on jasne włosy i złote oczy, ubrany był w złocistą szatę. Gdy ich ramiona się zetknęły wybuch który spowodowali zmiótł wszystko z powierzchni ziemi co znajdowało się wokół nich, Alice przeszył ból, przypominał on poparzenie płonącym biczem eryni jednak był tysiąc razy gorszy.
Pod poprzednią częścią napisałem, że nie mogę doczekać się następnych części, a tu okazało się, że już są, tylko ja je przeoczyłem xD
Szkoda, że tym razem tak krótko i skończyło się tak nagle, ledwie czytelnik się rozsmakował a tu już zabierają ;D
Podoba mi się, że było tu więcej opisów, miło też zobaczyć więcej znajomych postaci 😀 Sytuacja musi być naprawdę poważna, skoro aż wezwali posiłki z Obozu Jupiter.
Wciąż kilka problemów z interpunkcją oraz kilka literówek tu i tam („sina” zamiast „się na”), ale mam wrażenie, że mniej niż przy poprzedniej części, więc tak trzymać! Podtrzymuję też moją radę, aby dla pewności czytać sobie po kilka razy przed wysłaniem. 😀
Bardzo przypadło mi do gustu wnętrze domku Hery, w pewien sposób podobne do wnętrza domku Zeusa, co ma sens, w końcu stanowią parę władców bogów ;D
Trochę dziwi mnie, że Reyna i reszta Obozu nie wzięli Alice od razu na spytki, jak się obudziła, tylko pozwolili jej posłuchać Chejrona przez kilka godzin i potem pójść do domu, ale może po prostu chcieli dać jej odpocząć i pogadają z nią jutro, zobaczymy 😀
Naprawdę zaintrygowałaś mnie tą kobietą ze snu, pojawia się już drugi raz, ale wciąż nie wiadomo, czy jest przyjazna czy nie, ciekawi mnie skąd Alice może ją znać.
Widzę lekki progres od poprzedniej części, co mnie cieszy, teraz lecę czytać 3 część! ;D