Dom dziecka, w bajkach przedstawiany jako ciemny wysoki budynek w otoczeniu piorunów i burzowych chmur. W rzeczywistości nie był taki zły, o czym Alice mogła przekonać się na własnej skórze. Mieszkała w nim odkąd pamięta. Trafiła tu gdy miała pół roku. Rodziców nie znała, od kierowniczki też za dużo się nie dowiedziała.
Właśnie zbierała się do szkoły gdy do pokoju wpadło coś, co przypominała nietoperza tyle, że miało z metr osiemdziesiąt wielkie skrzydła i ogromne pazury. W rękach trzymało płonący bicz i wołało- Chodź dziecko niezgody. Załatwimy to szybko i ład zostanie przywrócony.- Alice stanęła jak wryta, czasami zdawało jej się że widzi podobne okropieństwa, szczególnie w snach ale nigdy się do niej bezpośrednio nie odezwały.
– Ki…kim ty jesteś?- wyjąkała Alice
– Ależ naprawdę to nie jest teraz najważniejsze- to powiedziawszy potwór zamachną się biczem i fala gorąca uderzyła w dziewczynę. Alice upadła czując okropny ból rozchodzący się po jej ciele. Potwór zamachną się ponownie jednak tym razem w nią nie trafił ponieważ tuż przed nią zmaterializował się jakiś chłopak. Zaskoczony stwór nie zareagował dość szybko i miecz, który chłopak trzymał w ręce trafił potwora w pierś, a ten się rozsypał w proch. Alice czuła jak w jej głowie krew pulsuje, zrobiło jej się ciemno przed oczami, czuła że już długo nie wytrzyma. Zaczęła się dusić od ognia który palił ją od środka. Nie mogła się podnieść z podłogi, chłopak który stał przed nią coś do nie mówił ale ona nie mogła tego usłyszeć. Szumiało jej w głowie i nagle świat zawirował. Znalazła się na polanie pośrodku lasu, jej pokój wyparował. Spróbowała się podnieść ale kończyny jej zdrętwiały, ból się nasilał. usłyszała głosy – Erynia! Jak on śmiał zesłać ją na moje dziecko!- Inny głos odpowiedział
– Nie uważasz chyba że to jego sprawka!?- Ze zadziwieniem odpowiedział drugi
– A któż by inny?- Do rozmowy włączył się inny głos- Jej grozi wielkie niebezpieczeństwo, może lepiej by było odesłać ją do obozu, tam mogłaby być bezpieczna ….- Alice już nie dosłyszała, ponieważ ból się nasilał jeszcze bardziej. Spróbowała się ponownie podnieść, jednak upadła zemdlona. Gdy się obudziła leżała na trawie, obok niej stała jakaś dziewczyna, mówiła coś do niej, jednak nie mogła się skupić na tym co mówi. Ponownie zamknęła oczy. Jedną z rzeczy jakich Alice nienawidziła gdy zasypiała był sen, a drugą to że te sny wydawały się rzeczywiste. Tym razem znalazła się na polanie, obok niej stała kobieta o brązowych włosach i oczach w tym samym kolorze, ubrana była w biało- niebieską suknię. Alice wiedziała, że już ją gdzieś widziała, ale nie mogła sobie przypomnieć.- Pamiętaj, każdy musi znaleźć swoją drogę.- powiedziała nieznajoma i sen się rozpłyną. Alice wiedziała, że sen trwał najwyżej minutę, ale gdy się obudziła słońce chyliło się ku zachodowi. Rozglądnęła się po pokoju w którym się znajdowała. Zdała sobie sprawę, że znajduje się w przestronnym salonie. Usiadła na kanapie, uznała, że już nic jej nie dolega. W miejscu w którym została uderzona płonącym biczem znajdował się bandaż. Nie mogła sobie przypomnieć jak się tu znalazła ani też uspokoić myśli szalejących jej w głowie, ponieważ w tej samej chwili do pokoju wszedł czarnowłosy chłopak, a tuż za nim do wjechał mężczyzna na wózku inwalidzkim.
– Dobrze, że już się obudziłaś
– Gdzie ja jestem?
– To jest obóz pół krwi moja droga- odpowiedział.- A ty pewnie jesteś Alice?
– Tak to ja, ale co ma oznaczać obóz pół krwi?
– Znasz mity greckie?- odezwał się czarnowłosy chłopak, który do tej pory siedział cicho.
– Tak ale czy to ma znaczenie?
– Bardzo duże- odezwał się mężczyzna na wózku inwalidzkim.- Otóż wszystkie, to znaczy prawie wszystkie mity to prawda.
– To znaczy, że bogowie naprawdę istnieją?
– Tak.
– Powiedzmy, że wam wierzę, ale nadal nie rozumiem gdzie jestem i co oznacza pół krwi- odezwała się Alice wyraźnie zaintrygowana. Dziewczyna uwielbiała czytać mity greckie, choć musiała robić to w ukryciu, ponieważ siostry, które prowadziły dom dziecka tego nie pochwalały.
– Pół krwi, oznacza to pół człowieka i pół boga- odpowiedział mężczyzna.
– Ok, a ja tu jestem bo…?
– Bo jesteś jedną z nas- odpowiedział chłopak
– Czyli jeśli dobrze rozumiem jedno z moich rodziców jest człowiekiem, a drugie bogiem?
– Dokładnie tak.
– A skąd mam wiedzieć który z olimpijczyków jest moim rodzicem?- z zaciekawieniem spytała Alice.
– Odbywa się to poprzez uznanie,-chłopak wyglądał tak jakby wracał myślami w odległą przeszłość- czyli twój rodzic wysyła jakiś znak.
– Co to znaczy, że wysyła znak?
– Coś co jest z nim związane np. wysyła coś w rodzaju hologramu unoszącemu się nad głową danego półboga- w głowie, Alice miała tysiące pytań, ale ograniczyła się do jednego, które nurtowało ją najbardziej.
– A ty jesteś potomkiem jakiego boga?- Alice nie mogła się już doczekać chwili w której dowie się kto jest jej rodziną. Od dziecka marzyła tylko o tym aby odnaleźć rodzinę.
– Jestem Nico di Angelo, syn Hadesa- przedstawił się Nico i Alice uświadomiła sobie, że nawet po jego wyglądzie można by stwierdzić czyim był dzieckiem. Chłopak miał czarne włosy, ciemne oczy, bardzo jasną skórę, ubrany był w czarne , sprany jeansy, czarny podkoszulek, na ręce miał srebrny pierścień z czaszką. Ten styl pasował do dziecka podziemia.
– A pan to też półbóg?- Alice zwróciła się do mężczyzny, który nie odzywał się przez pewien czas.
– Nie dziecko- po tych słowach mężczyzna zaczął wstawać z wózka- ja jestem centaurem.- Alice myślała, że ma zwidy, ale z wózka naprawdę wyłoniło się ciało konia o białej maści.
– Jestem Chejron- przedstawił się mężczyzna. Chejron był od pasa w górę mężczyzną w średnim wieku, a od pasa w dół koniem.
– Chejronie- Nico zwrócił się do centaura- za chwilę będzie ognisko, jak chcesz oprowadzić Alice po obozie zanim zbierzemy się w pawilonie to już musicie zacząć zwiedzanie.
– Masz rację Nico, ale mam do załatwienia kilka spraw więc jeśli mógłbyś ją oprowadzić, jeśli żadno z was nie ma nic przeciwko- powiedział spoglądając to na Nica to na Alice.
– Jasne czemu nie, jeśli ty nie masz nic przeciwko temu.- mówiąc to zwrócił się do Alice.
– No pewnie, że się zgadzam jeśli mi wytłumaczysz o co w tym wszystkim chodzi.- po tych słowach wyszli na świeże powietrze. Alice postanowiła, że zada wszystkie nurtujące ją pytania. Zaczęła od najważniejszego, wiedziała, że skądś zna Nica i postanowiła dowiedzieć się czy jej przypuszczenia są prawdziwe.-To ty załatwiłeś tego potwora w moim pokoju?
– Tak, zapewne chcesz się dowiedzieć co cię zaatakowało- domyślił się Nico.
– Miałam właśnie o to pytać.
– To była erynia, mieszka w Podziemiu, jest posłuszna Hadesowi.
– Ale czemu mnie zaatakowała?
– Potwory żyją w świecie śmiertelników i atakują każdego półboga, którego wyczuwają.
– Czyli nigdzie nie jesteśmy bezpieczni?- ta myśli przerażała dziewczynę, w głowie kłębiło jej się od natłoku myśli. Alice wróciła myślami do ataku eryni w sierocińcu, przypomniała sobie
– Świat śmiertelników był, jest i będzie dla nas niebezpieczny, ale obóz otaczają magiczne granice więc żaden potwór czy śmiertelnik się tu nie dostanie.- dokończył Nico
– Ale jak to możliwe, że nikt w sierocińcu nie zauważył tej eryni?
– To jest zasługa mgły, pozwala ona ukryć prawdziwą naturę świata.
– To coś w rodzaju magii?
– Tak, coś w tym rodzaju- powiedział Nico przechodząc obok pól truskawek.
– Czyli śmiertelnicy nie widzą potworów ani bogów?
– Tak, to pozwala im zachować spokój gdy tak na prawdę dzieje się coś złego.- powiedział udając się w stronę dziwnie wyglądających domków.
– To są domki obozowiczów?- zapytała z zaciekawieniem Alice przyglądając się jednemu z nich. Był to duży budynek z ciężkimi kolumnami wykonany z białego marmuru. Posiadał podwójne drzwi wykonane z brązu.
– Tak, to jest domek numer jeden, poświęcony Zeusowi.- wyjaśnił Nico
– Co to znaczy, że jest poświęcony?
– Każdy z domków jest poświęcony innemu bogu, czyli każdy z nich zamieszkują dzieci danego boga, są jednak domki honorowe, czyli postawione zostały ze względu na szacunek do danego boga.
– Ktoś mieszka w tym domku?
– Jason i Thalia, ale Jasona chwilowo nie ma, a Thalia dołączyła do Łowczyń Artemidy.
– Gdzieś o nich czytałam, to one są wiecznymi towarzyszkami Artemidy za cenę wiecznego dziewictwa.- Alice była z siebie dumna, że tak dużo zapamiętanych wcześniej informacji może teraz wykorzystać. Przeszła do następnego domku i stwierdziła, że jest cudowny. Był wykonany z białego marmuru, wyglądał bardzo podobnie do domku nr. 1 jednak miał szczuplejsze kolumny ozdobione granatami i kwiatami lotosu. Na ścianach i drzwiach budynku znajdowały się wyryte obrazy pawi. Alice była przekonana, że ten domek należy do Królowej bogów.- To jest domek Hery, prawda?
– Tak, ale nikt tutaj nie mieszka, ponieważ Hera nie ma śmiertelnych dzieci.- powiedział Nico. – Następny domek należy do Posejdona.- wskazał na niski i długi budynek wykonany z szarego kamienia w którym utkwiły przeróżne muszelki i kawałki koralowców.- Tutaj mieszka Percy Jackson.- powiedział przechodząc do następnego domku. Szli zygzakiem ponieważ domki poświęcone boginiom stały po stronie domku nr.2 , natomiast domki bogów stały obok domku Zeusa. Następne budynek był porośnięty trawą, na ścianach, rosną autentyczne pomidory, a na werandzie znajduje się dzika róża.- Demeter jest opiekunką tego domu?- zapytała Alice, chociaż dobrze znała odpowiedź. Nico odpowiedział jest potakując głową.
– Resztę zwiedzania musimy dokończyć później, bo za chwilę rozlegnie się…- nie dokończył, ponieważ przerwał mu przenikliwy dźwięk oznaczający, że już czas na kolację. Razem udali się w stronę pawilonu. Gdy przechodzili obok domku nr.7 w drzwiach stanął wysoki chłopak o kręconych blond włosach. Ubrany był w jasne jeansy i pomarańczową T-shirt. Podszedł do Nica i złożył całusa na jego policzku, po czym uśmiechnął się i powiedział.- Hej słońce – był to trochę dziwny dobór słów zważając na to, że Nico do syn Hadesa. – i cześć…-
– Alice- dokończył Nico wyraźnie szczęśliwy ze spotkania.
– Jestem Will Solace- przedstawił się i podał rękę Alice- miło mi cię poznać Alice- powiedział po czym jeszcze szerzej się uśmiechną, o ile to mogło być możliwe. Alice podała mu rękę odwdzięczając się uśmiechem. – Mi też miło Cię poznać- wypowiedziawszy te słowa spojrzała w stronę domku z którego wyszedł Will. Musiała zmrużyć oczy. Domek wydawał się w całości zrobiony ze złota, promienie zachodzącego słońca odbijały się do niego przez co po dłuższym czasie wpatrywania się przed oczami pojawiały się czarne plamki i wszystko wokół wydawało się zielone. – Co to za domek?- zapytała Alice próbując pozbyć się plamek z przed oczu.
– Domek nr. 7, Apollo- wytłumaczył Will.- On tylko sprawia wrażenie wykonanego ze złota. Historia powstawania domku może po kolacji bo jeśli chcemy zdążyć to musimy pośpieszyć.- dodał i razem udali się w stroną pawilonu jadalnego. Po drodze mijali mnóstwo domków mniej lub bardziej dziwnych, ale jeden z nich domek nr. 8 najbardziej jej się podobał. Był bardzo podobny do domku Apollina tylko był jego przeciwieństwem, miał srebrne ściany które były ozdobione malowidłami i rzeźbami dzikich zwierząt, były to głównie jelenie, więc po pewnym czasie Alice wiedziała do kogo należy: był to domek Artemidy- boginie łowów, była bliźniaczą siostrą Apolla więc to podobieństwo było wyjaśnione. Jak się później dowiedziała Domek nr.8 jako, że jest wybudowany dla Artemidy jest domkiem honorowym, ponieważ Artemida przysięgała wieczne dziewictwo tym faktem Alice była zawiedziona bo w głębi duszy chciałaby być jej córką. Gdy dotarli do pawilonu jadalnego Alice zauważyła, że w środku mieści się dwadzieścia stołów, przypominały zwykłe stoły piknikowe, wykonane z drewna, a obok stołów znajdowały się dwie ławki ustawione równolegle do boku stołu. Pawilon nie ma dachu więc Alice zastanawiała się co robią jak pada deszcz lub śnieg, ale gdy zapytała o to Nica powiedział jej, że magiczne granice które chronią obóz nie przepuszczają niechcianej pogody chyba, że na życzenie.
– Dzień dobry, Alice. Jak podoba ci się w obozie?- podbiegł, a raczej przygalopował do nich Chejron.
– Jest bardzo ciekawie-odparła Alcie
– Po kolacji mam dla Ciebie niespodziankę- powiedział z tajemniczą miną.- Ale to później teraz czas na kolację. Jeszcze nie zostałaś uznana więc…..- nie mógł dokończyć bo nad głową Alice pojawił się holograficzny owoc granatu, a obok niej paw o szmaragdowym upierzeniu. Pomimo wielkiego zdumienia malującego się na
twarzach obozowiczów Chejron powiedział – Witaj Alice, córko Hery- . W tej samej chwili przez niebo przetoczył się grzmot i piorun walnął w ziemię tuż obok dziewczyny. Alice padła nieprzytomna na ziemię, a ostatnim co zauważyła jak ostatnie była para błękitnych oczu jej nowego zwierzaka.
Hej, witamy na blogu! 😀
I to z całkiem niezłym startem! Może trochę chybotliwym momentami, ale w gruncie rzeczy przyjemnym <3
A te chybotliwe momenty nawet w większości nie dotyczyły treści, a raczej formy, a ją można sobie spokojnie wypracować, wiec się nie przejmuj 😉
Przede wszystkim mam na myśli gubienie przecinków lub spacji w kilku miejscach oraz pisanie "zamachną" zamiast "zamachnął", a więc może następnym razem po prostu warto przeczytać całość kilka razy przed wysłaniem, wtedy raczej dostrzeże się tego typu rzeczy i nie będzie problemu.
Spodobała mi się Alice! Bardzo chciałbym wiedzieć, co ona ogólnie myśli o Obozie i o swoim życiu, dlatego szkoda, że była tak mało jej przemyśleń, przemyślenia i opisy dodają dużo do charakteru! 😀
Córka Hery to bardzo nietypowa sytuacja, więc bardzo jestem ciekaw, jak ją rozwiniesz i jak Obóz zareaguje na ten w sumie pierwszy w historii przypadek, przynajmniej teraz się wytłumaczyło, dlaczego Alice tak bardzo spodobał się domek nr 2 ;D
Podoba mi się, jak Nico opisał domek Posejdona tylko tym, że mieszka tam Percy Jackson, to w sumie faktycznie wystarczający opis xD
No i Solangelo <3
W gruncie rzeczy bardzo miły początek, nie mogę się doczekać, aby poznać następne części!
Pisz, pisz, pisz!