Od początku
Widzieliście kiedyś takiego bruneta z zielonyni zielonymi oczami? Na pewno tak, mnóstwo takich chodzi. To może kojarzycie takiego chłopaka z przeciętą wargę wargą i blizną nad prawą brwią? Nadal za mało? Okay… To tak… pod lewym okiem ma pieprzyk, a kiedy się uśmiecha, robią mu się małe dołeczki w policzkach. O czym zapomniałem…? Włosy są, oczy są, blizny są, pieprzyk i dołeczki są… Aaaa! Już wiem! Jeździ na wózku! Jest niepełnosprawny fizycznie! Kurczę, zawsze o tym zapominam!
Tak więc, jestem Liam Woodrick! Dla kumpli Li, a mój psełdonim pseudonim artystyczny (szkolny) to Wood. Mam szesnasicie szesnaście lat, a od roku jestem sparaliżowany od pasa w dół. Lubię Lubiłem większość sportów, ale najbardziej te na świeżym powietrzu. Mój ulubiony napój to zielone slashy i zielona herbata, a potrawa to… to, chyba nie mam ulubionej. Co jeszcze mogę o sobie napisać? Nie wierzę, to dużo trudniejsze, niż się wydaje. Uważałem za głupotę, pisanie pamiętnika przez moją siostrę, ale to się okazuje bardzo trudne, pisać o sobie- mam z tym problem. Może wkrótce się przyzwyzcaję przyzwyczaję.
Tak, jak patrzę, to dużo kreślę, warto to wyjaśnić. Mam dysleksję, więc jeśli zapomnę jakiejś literki, przecinka lub przekręcę coś, to sorka, ale nie panuję nad tym.
Ok, warto wspomnieć, co TO jest. To jest dziennik (pamientnikiętniki piszą tylko baby). Wczoraj siedziałem, ostatnio tylko siedzę i leżę, w straym starym pokoju siostry, obecnie moim. Przęglądałem jej rzeczy i znalazłem jej „sekretnik” (tak był podpisany). Okazało się, że bardzo dużo tam pisała, opisywała różne sytuacje, sny, emocje… doszłem do wniosku, że może, by oddać hołd siostrze, sam zacznę takie COŚ prowadzić. Mam nadieję, że to pozwoli mi się zbliżyć do siostry. Kurczę, ręka mnie boli od tego pianania PISANIA. Okay, koniec na tą chwilę.
Siedzi na łóżku. Plecami opiera się o białą ścianę. Nogi bezwładnie leżą, przykryte zielonym kocem. Wpatruje się w czarny dziennik, a długopisem uderza o twardą okładkę. Bierze głęboki wdech i wydech. Burczy mu w brzuchu. Zerka na wózek, stojący obok posłania. Niczym się nie wyróżnia. Dwa duże koła, „podstawki” na nogi i siedzisko z dwoma zielonymi paskami na czarnej tapicerce. Zrzuca nogi na podłogę. Słyszy, jak uderzają o zielony dywan, widzi, jak dotykają kolorowych włókien, ale nie czuje tego. Jedną ręką przytrzymuje się wózka, a drugą łóżka. Podnosi się na rękach i przenosi ciało na swój dwuślad. Stawia nogi na podstawkach i zakrywa je kocem. Chwilę modeluje wózkiem między ubraniami, które wczoraj porozrzucał, szukając pilota od kablówki, przy okazji znajdując sekretnik siostry. Wyjeżdża z pokoju. Drewniana podłoga skrzypi pod wpływem nacisku kół wózka. Zna to mieszkanie na pamięć. Na lewo od jego pokoju (trzy standardowe odepchnięcie) jest salon, na prawo (dwa odepchnięcia) łazienka, a na wprost (tak jak do łazienki) kuchnia otwarta na jadalnie. Ściany we wszystkich pomieszczeniach są białe, ale w jego pokoju są jeszcze naklejki przedstawiające drzewa. Wnętrze jest bardzo nowoczesne, jest tu bardzo mało drewnianych elementów, a jeśli już, to są przemalowane na biało lub czarno. Pani Woodrick, macocha Liam’a, unika drewna i naturalnych dodatków. Liam wjeżdża do salonu. Drobna kobitka po pięćdziesiątce siedzi na czarnym, skórzanym narożniku. Ma ciemne włosy, przez które prześwitują siwe pasemka. W kącikach stalowych oczu ma kurze łapki. Mogłaby uchodzić za miłą i ciepłą osobę, ale taka nie była, przynajmniej dla niego.
-Jutro jedziesz do szkoły.- mówi chłodnym i stanowczym głosem.
-Muszę?- pyta, znając odpowiedź.
-Tak.- odpowiada beznamiętnym tonem.- Dobranoc.
-Dobranoc.- odpowiada, odechciewając mu się jeść.
Chciałem być kulturalny i wrażliwy, ale nie. Przy tej kobiecie się nie da! Zawsze, jak patrzę na nią widzę moją małą siostrzyczkę, ale efekt psują jej oczy, obiwiniające mnie o tę tragedię. Jak te piękne, mądre oczy mojej siostry mogą patrzyć na mnie z nienaiścią nienawiścią. Ja rozumiem, że ona cierpi, ale to co się stało, dotknęło też mnię! Jeszcze wymaga ode mnie, bym wrócił do szkoły. Nie chcę. Nie potrzeba mi współczujących, litościwych, rozbawionych czy jakichkolwiek spojrzeń innych ludi ludzi. Nie potrzebnie się ruszałęm. Mogłem cały dzień przesiedzieć w łużku łóżku. Dlaczego nie umarłem razem z nimi? Nie, spokojnie, nie mam myśli samobójczych, przynajmniej na razie. Po prostu zastanawia mnie to. Dlaczego ten ktoś, może ktosiowa, a może ktosiowie, nie ważne, zostawili mnie TUTAJ! A ich zabrali! Nienwaidzę Irytuje mnie to, że tylę kreślę. Nienawidzę tego, kto tak pokierował, nie tyle moim co, mojej siostry i ojca losem (coś jest nie tak w tym zdaniu). Okay… Wdech i wydech, nie ma to, jak pisać, jak się oddycha. Okay, już ok. Idę kładę się spać. Jutro wielki dzień i bla, bla, blaa, blablaa…
Liam leży na sprężynowym materacu. Zaciska mocniej powieki i przekręca głowę z jednej strony w drugą. Malutkie kropelki potu pojawiają się na jego czole. Rozchyla lekko usta i zaczyna gwałtowniej oddychać. Cichy jęk wydobywa się z jego gardła.
Jest czwarta czterdzieści osim. Oczy mi się kleją, ale muszę to napisać. O matulu… No dobra, więc tak… miałem sen, raczej koszmar. Może inaczej, od pewnego czasu (od przebudzenia) budzę się zdyszany, czasami zlany potem i wg przestraszony (mogę używać skrótów?). Nigdy nie pamiętałem co mi się śniło, ale teraz wiem, a przynajmniej ogólnikouo kowo. Okay, więc całość działa się w samochodzie. Jechaliśmy z tatą i siostrą jakąś leśną drogą, niestety nie wiem jaką dokładnie. Ja prowadziłem, miałem niedługo zdawać na pwrako prawko, tata na miejscu pasażera, a siostra na siedzeniu za nim. Tata coś do mnie mówił, nie pamiętam co, wiem, że byłem zdenerwowany, a moja siostra przestraszona, speszona, nie mam pewnośći pewności. Nagle słyszę dziwny krzyk, jakby kogoś obdzierali ze skóry. Potem coś uderza w bok samochodu, w sumie to nie, to bardziej przypominało kopnięcie. Chwilę lecieliśmy i kręciliśmy się, w ońcu końcu zatrzymaliśmy się, uderzając o drzewo. Pamiętam krzyk siostry. Kojarzę, że nagle paraliżujący ból rozchodzi się po moim ciele, a swoje źródło ma na plecach. Potem cisza, krew i oko. Wielkie, przekrwione oko przed rozbitą szybą. Potem pamiętam tylko, że spadliśmy znów na ziemię, a ja straciłem przytomność. To wspomnienie wypadku. Niby obiecałem policji, psychologom i sądowi, że jak sobie przypomnę coś, to powiem, ale nwm czy powinieniem. Ugh… Padam na ryj. Mam jeszce jeszcze trochę czasu do pobudki o szóstej, mam nadzieję się wyrobić na ósmą do szkoły… a tera dobranoc. Tylko proszę: BEZ SNÓW!
Hej, cześć i czołem! (Wysyłam to drugi raz, mam nadzieję, że niedługo się pokarze :-)) To jest nowa seria? Planuję tylko kilka rozdziałów, ale jeśli pójdzie dobrze (czytaj: spodoba się Wam, a ja będę miała wenę), to może pociągniemy to dalej. Co do „Pamięć…”, to wszystkiego dowiecie się w epilogu, który trzeba już tylko doszlifować… 😉 Okay, liczę na Wasze porady w sprawie narracji trzecioosobowej, bo jestem w tym zielona! Ciekawi mnie czy podoba Wam się pomysł, a dokładniej interpretacja propozycji Snakix, które wspomniała o bohaterze, co nie umie ani odrobinę walczyć. Stwierdziłam, czemu nie? Usiadłam z telefonem (byłam na kolonii) i wpatruję się w notatnik… i nic! Nie umię stworzyć postaci frajera (może drugoplanową, ale nie główną). Aż pewnego wieczoru natchnęło mnie! On będzie niepełno sprawny i będzie uczył się walczyć z przeciwnościami! Nie wiem, czy o to chodziło, ale tak pojawił się pomysł. Wyglądał on zupełnie inaczej na telefonie, ale w domu na laptopie powstało widoczne tu dzieło! Mam nadzieję, że się wam spodoba! Do napisania w komentarzach i w epilogu!
Saide
Śmiesznie, bo jakiś tydzień temu w głowie pojawił mi się pomysł o niepełnosprawnym herosie. Znaczy jak skończę źródło marzeń (kiedyś), to napiszę. Fajny motyw z tym skreślaniem. Czekam na Epilog Pamięci. I w ogóle to jest fajnie.
Fajne. Ogólnie i w szczegółach . Ciekawi mnie co będzie dalej. Li jest całkiem fajny, ale jeszcze nie zdążyłam go za bardzo poznać. Może będę mówić na niego Wood? Li trochę za bardzo kojarzy mi się z Lil 😀
Niezły pomysł z kreśleniem. Żadko (Rzadko ) trafia się na coś takiego.
Jeśli chodzi o narrację w trzeciej osobie ja też nie mam o niej za bardzo pojęcia *usiłuje sobie przypomnieć coś co kiedyś czytała na ten temat, przegrzebuje najgłębsze warstwy swojej pamięci* Jest! Daję linka: https://poradnikpisania.wordpress.com/2012/08/31/sztuka-opowiadania-narracja-trzecioosobowa/
Mam nadzieję, że choć trochę pomogło.
Weny, weny i jeszcze raz weny.
Hahahh nie wiedziałam, że moja luźna propozycja dotycząca postaci będzie wzięta tak poważnie i zaczniesz się nad tym zastanawiać. Postać frajera i do tego pierwszoplanowa, no cóż, czeka cię ciekawe wyzwanie xd.
Jak zobaczyłam Prolog do nowej historii twojego autorstwa to moja jedyna myśl ,, A gdzie epilog do Pamięci?” Mam nadzieję, że szybko dokonasz poprawek i wstawisz na RR, bo jestem ciekawa co tam wymyśliłaś w związku z Lili.
Od razu uprzedzam, że czuję się fatalnie więc nie wiem jak będzie wyglądał ten komentarz, ale chcę go napisać dzisiaj, a nie tak jak od jakiegoś czasu po kilku dniach w końcu coś naskrobię.
Jeszce, a propo narracji trzecioosobowej (przygotuj się na mały wykład, ale ja nie potrafię inaczej)
Miałam kiedyś straszną awersję do tego typu narracji. Okładałam i nie czytałam książek, które były w ten sposób pisane (dopiero po tym jak się przekonałam i zobaczyłam ile traciłam przez taką głupotę, zaczęłam to wszystko nadrabiać). O pisaniu w takiej narracji też nie było mowy, co jest trochę dziwne, bo teraz sięgam coraz częściej właśnie po nią.
„Prosto w ogień” jest pierwszym opowiadaniem, w którym wiedziałam, że będzie pisane od początku do końca w takiej, a nie innej narracji. Nie wyobrażam sobie pisać jako Luke, mimo że w większość Luke to ja. Po prostu nie. I nie chodzi tu o końcówki.
Wracając do sedna sprawy. Masz zamiar pisać rozdziały tak jak prolog? W sensie na przemian wpis do pamiętnika i sytuacja w realu czy nie? Jeśli tak to te kilka zdań, które piszesz w narracji trzecioosobowej nie powinny być chyba takim dużym problemem.
Nie pamiętam swoich początków i problemów (na pewno jakieś były) z tym typem narracji. Chyba kombinowałam i co chwilę zmieniałam końcówki w jednym rozdziale, by zobaczyć jak będzie lepiej. Taa to chyba było to.
Jak dla mnie to jest kwestia wczucia się w bohatera i tego na co możesz sobie pozwolić pisząc w konkretnej narracji. Musisz pokombinować i zobaczyć jak będzie ci najlepiej. Może po prostu 3 osoba, nie jest dla ciebie i wrócisz do pierwszej?
Liam. Mam zboczenie z Teen Wolf, to jest pewne. Tak na 100 procent. Na początku był Isaac, a teraz jak przeczytałam Liam, to przed oczami stanął z malutkim plecaczkiem hello kitty na plecach XD (pewnie nie wiesz o czym mówię, nie?) Nieważne. Ale sesje zdjęciowe tego aktora, doprowadzają mnie do palpitacji serca, to jest pewne.
Biedny jest ten twój herosek, nie ma co. Śmierć siostry i ojca, zimna macocha, z którą musi mieszkać, wypadek, po którym trafił na wózek. Ciekawe czyim jest synem. Skoro ma macochę to na Olimpię mieszka jego matka, ale nie wiem kogo bym obstawiła. Demeter?
Szczerze to nie wyobrażam sobie go w Obozie. Może dlatego, że sam Obóz nie jest przystosowany do niepełnosprawnych osób. Sam Chejron jeśli nie musi to nie używa swojego wózka (kamuflażu). Jestem ciekawa jak to wszystko rozegrasz jak już Liam tam trafi, bo na misję raczej go nie wyślesz, nie?
Saide, nie zrobisz tego, prawda?
Dobra, nie będę się bardziej kompromitować
Ach, miałam ci jeszcze podziękować. Nie wiem czy przeczytałaś moje odpowiedzi pod komentarzami, które zostawiłaś na blogu, ale ślicznie dziękuję za nie. Zdradzę ci, że podobne sentencje, które stworzyłam przy postaciach Isaaca i Luke, zrobiłam też przy Nico i Percym, bo nie mogłam znaleźć żadnych odpowiednich cytatów w internecie.
Pozdrawiam
Widzę że zapowiada się coś niezwykle ciekawego. 😀
Pomysł na skreślenia – genialny w pewnym sensie, urozmaicający i pozwalający lepiej poczuć bohatera. Chyba.
Weny! 😀
Po wykładzie Snakix nie mam za bardzo co napisać 😉
Mi tam Liam skojarzył się z tym z One Direction…
Osobiście twierdzę, że narracja trzecioosobowa jest prosta… No bo skoro to narrator wszechwiedzący, to wie wszystko. Siedzi w głowie każdego bohatera, więc w zasadzie łatwo przekazać wiele informacji i opisać ich emocje. W teorii zna wspomnienia i myśli bohaterów… Więc jak dla mnie narracja trzecioosobowa jest wygodniejsza.
Niepełnosprawny heros to bardzo oryginalny, ale zarazem piekielnie trudny temat. Dlatego bardzo ciekawi mnie, jak to pociągniesz. (Skąd ty bierzesz takie pomysły? Serio, podziel się…)
Prowadzenie dziennika też jest bardzo ciekawe. Dobrze wczułaś się w rolę dyslektyka, co dla mnie byłoby taką samą czarną magią jak pisownia mojego przyjaciela, który jest dyslektykiem. (A przy okazji jest idiotą, jakich… w sumie dużo, ale to typ kochanego idioty.) No i patrząc na te skreślone błędy, automatycznie mi się z nim skojarzyło… Robi podobne.
Czuję, że macocha okaże się albo kompletnie zimną i obojętną osobą, albo też ciepłą, do której po prostu trzeba dotrzeć. Mam przeczucie, że to druga wersja stanie się prawdą.
Tak… To by było na tyle. Więc życzę Ci weny… I nie zmieniaj czasów, jak w „Pamięci”! Jak już zaczynasz w teraźniejszym, to przy nim zostań.