Hej, cześć, siemano Wam ludzie! No i mamy epilog! Zdecydowałam się napisać kolejną część! Mam nadzieję, że chętnie przeczytacie, co tam czeka na naszą Lil! Jednakże… musicie na to poczekać. Jak mnie natchnie to napiszę coś z Pamięć…, ale nie wyślę, bo chciałabym pociągnąć tę nową serię (http://rickriordan.pl/2016/08/prolog-walka/), przy okazji dzięki za komentarze pod 17 rozdziałem! Wasze minirecenzje (od niektórych zwykłe recenzje) zapewne pomogą mi stworzyć lepszą Lil! Dzięki wielkie, że byliście ze mną!
Saide
Mam zamknięte oczy. Dwoma palcami uderzam w pierś Thomasa. Miejsce po śmiertelnym postrzale jest zaczerwienione i twarde. To moja wina, nie powinnam do tego dopuścić. Jesteśmy w domku letniskowym na jednej z wysp na Oceanii. Właścicieli nie ma, jesteśmy tylko we dwoje. Wielki dom jest dla nas. Leżę na bardzo miękkim łóżku, w przestronnej sypialni z przylegającą łazienką. Otwieram oczy. Promienie wschodzącego słońca przebijają się przez białe zasłony. Słowa przepowiedni plączą się z uciążliwymi pytaniami. Przeraża mnie to, chociaż nie. Bać się… od dawna, od kiedy obudziłam się w celi, nie czułam tego. Znaczy, byłam zdenerwowana, zaniepokojona, ale nie przestraszona. Byłam trzeźwa, racjonalna, praktyczna, a strach blokuje to wszystko.
„Naprawiłam chip…”
Czy to możliwe? Nie, nie pozwoliłam na to, wiedziałabym. Mimo wszystko mój umysł bierze tę możliwość na poważnie. Do tego dochodzi przepowiednia. Nie mówiłam o niej Thomas’owi, nie chcę go tym obarczać, przynajmniej teraz. Boję się, że przepowiednia za bardzo namiesza w moim życiu, nie potrzeba mi więcej chaosu. Moje życie nigdy nie było proste, nie liczę, że kiedykolwiek będzie, ale pragnę choć odrobinę spokoju. Przygryzam dolną wargę. Cicho schodzę z łóżka. Moje stopy dotykają miękkiego dywanu. Ubieram spodenki i top. Wychodzę z sypialni, zamykając niepostrzeżenie drzwi.
Stoję pod wielkim drzewem. Nogi same mnie tu poniosły. Wsłuchuję się w szelest liści, śpiew ptaków, szum oceanu. Zaczynam wspinać się na drzewo. Nie wiem czemu to robię. Może, by ukryć się przed światem, może, by poznać tajemnicę, jaką skrywa zielona korona, a może, by zobaczyć nadzieję, promienie słońca przebijające się przez konary drzewa. Nie, chcę poczuć ocean, zobaczyć jego turkusową barwę, związać się z nim. Mogłabym wejść do wody, ale ja nie potrzebuję mocy, pragnę być ponad wszystko, odkryć tajemnicę strachu, którego nie odczuwam.
Siedzę na najwyższej gałęzi. Między palcami przeplatam sztylet z bransoletki. Spiżowe ostrze odbija promienie. Biorę głęboki wdech. Chwytam za trzon i delikatnie przekłuwam skórę na łokciu. Delikatnie wbijam klingę głębiej, a dziwne mrowienie rozchodzi się po całym ramieniu. Nic. Podobny zabieg wykonuję na drugiej ręce. Nic. Czyżbym się pomyliła? Może to było kłamstwo Maczety, by mnie przekonać? Już raz to ponoć zniszczyłam, ale naprawiono to. Mgliste wspomnienie. Wspomnienie głosów i bólu głowy. Oni nie tylko podali mi kolejne dawki krwi Tanatosa, oni naprawdę naprawili chip! To znaczy, że… Zamykam oczy. Przykładam świecący metal do blizny na twarzy. Znam tę bliznę na pamięć. Setki, nie, tysiące razy wodziłam po niej palcem, teraz robię to samo, ale sztyletem. Czuję, jak ciepła i gęsta krew spływa mi z czoła i wpada do ust. Szczypiący ból karze zacisnąć mi zęby. Dochodzę do końca. Przykładam opuszki palców do rany. Przejeżdżam po niej, co potęguje dokuczliwe pieczenie. Zastygam w bezruchu, z palcem prawie w kąciku oka. Przyciskam ciut mocniej. Ciężko powiedzieć co czuję. To coś, jakby ziarenko ryżu tuż przy oku.
Nagle robi mi się gorąco, jakby ktoś zabrał mi dostęp do tlenu. Czuję, jak gałki oczne wywracają się w głąb czaszki.
Ciemność.
-A więc znalazłaś to.- głęboki, chłodny głos Tanatosa rozchodzi się po pustce, która mnie otacza.
-Nie chciałam tego!- odpowiadam agresywnie.
-Miałaś się nigdy o tym nie dowiedzieć, tak jak inni, ale ty w wieku siedmiu lat zaczęłaś węszyć i zniszczyłaś to.- mówi spokojnie, a każde jego słowo jest, jak ostrze, które przeszywa mnie na wskroś. -Nie mogłem już tego naprawić. Na nasze szczęście, Maria to poskładała z powrotem.- Nie jestem w stanie wydusić z siebie słowa. Nie wiem, co mnie bardziej boli, to, że Tanatos wszczepił mi chip bez mojej wiedzy, czy to, że Maczeta mówiła prawdę…- Jednakże- kontynuuje swój monolog.- nie po to spotkałem się z tobą. Skoro znasz już przepowiednię, czas byś ją zrozumiała. Przybędę jeszcze dwa razy i cię zabiorę. Zobaczymy się w Nowym Jorku.
-Czekaj!- krzyknęłam.- Wyjaśnij mi teraz! Dokąd mnie zabierzesz!?- spytałam.
-Bądź cierpliwa…- polecił mi.- A i radziłbym ci, zakryć głowę.
-Wracaaaj!- krzyknęłam lecąc z drzewa.
Zwinęłam się w kłębek, a rękami zakryłam głowę. Z łoskotem uderzyłam w ziemię.
-Ugh…- jęknęłam.
-Lil?!- krzyknął jakiś głos za mną.- Odbiło ci do reszty?!
-Tommy?- pytam półświadoma od upadku, a może od przed chwilą odbytej rozmowy.
-Coś ty zrobiła?- dopytuje się Thomas, widząc krew.- Powiedz coś!
-„Coś”! A tak na poważnie to wracamy do Nowego Jorku.- odpowiadam podnosząc się z ziemi.
-Co? Czemu?- denerwuje się chłopak.
-Jest kilka rzeczy, o których muszę ci powiedzieć…- zaczynam.
KONIEC CZĘŚCI I
Och, jestem pierwsza? Nowość… ;’)
Jak się spojrzy na pierwsze rozdziały i ostatnie, pojawia się efekt „wow”. To niezwykłe, jak się rozwinęłaś. Tutaj nie zauważyłam literówek, z interpunkcją też wszystko w porządku, a zmiany czasu w tej części nawet mają sens i nie rażą, jak było wcześniej. Lilianne jest bardziej naturalna, a opisy bardziej szczegółowe.
Tak sobie teraz myślę, że chyba nigdy jej nie zrozumiem. I nie ogarnę, dlaczego ona się raniła. Jednak muszę jej przyznać, że jest wytrzymała… Jeździ sztyletem po ranie, wbija sobie sztylet w ręce, spadła z drzewa i nawet nie czuje bólu?
#Przerwa_na_reklamy_z_Polsatu_pasuje_zawsze_i_wszędzie (w szczególności do Ciebie.) To chyba będzie od teraz moje hasło roku.
I w sumie… Nie wiem, co jeszcze napisać. 😉 Także życzę Ci dużo weny, czasu i chęci!
Jak tak teraz znowu na to patrzę, to wygląda bardziej jak początek nowej serii, niż koniec pierwszej ;’)
Tak sie zastanawialam czy nir zrobic z tego prologu ale obecny prolog nie bardzo pasowal mi na epilog a innego pomyslu nie mialam wiec tak zostalo 😉
Niesamowite 😀
Pozostaje czekać.
Weny 😀
To już koniec? No tak, ta chwila musiała kiedyś nadejść.
Epilog – intrygujący, wciągający. Równie jak cała Pamięć…
Czemu-Ona-Się-Cięła? Może chciała poczuć ból fizyczny, odizolować się od świata, pozbyć się krwi Tanatosa? Nigdy tego nie zrozumię.
Thomas! Więcej Thomasa w 2 części! Liczę na to. Pewnie wyruszą razem do Nowego Jorku?
Kontynuację zaczniesz pisać po Walce, czy później? A właśnie: druga część będzie ostatnia, czy już myślisz nad trzecią? Tak tylko się pytam.
Niech Pamięć… powróci (szybko) .
😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 😀 Zasypię Cię lawiną uśmieszków! 😀 😀 😀 😀 😀
WENY!!!!!!!!!
Przyznaję się! Teraz jak czytam Wasze komentarze (za które bardzo dziękuję), to zrozumiałam mój błąd, który warto wyjaśnić. Lilianna nie cięła się! Zdałam sobie sprawę, że tak to opisałam, ale nie o to chodziło! Przepraszam, moje niedopatrzenie. Zapomniałam, że to, co myślę, nie trafia od razu na kartkę, bo pierw trzeba to napisać… Nie mniej, Lila szukała chipu. Jak zegniecie łokieć i trochę poszukacie, to znajdziecie takie miejsce, gdzie jest lekkie wgłębienie (zetknięciu dwóch kości). Lil właśnie tam spodziewała się znaleźć chip! Raz jeszcze sorry za wprowadzenie Was w błąd. Bardzo serdecznie dziękuję za komentarze. Jeśli chodzi o Pamięć II (nwm czy nazwę to inaczej lub dam podtytuł) to powinna się ona pojawić po Walce, ale zacznie się już zapewne rok szkolny, a dla mnie to 3kl gimnazjum… Test gimnazjalny, dwie olimpiady (fizyka i polski) no i walka o oceny… Dużo tego, dlatego części będą mogły pojawiać się rzadziej, ale postaram się dodawać coś minimum raz w miesiącu (niczego nie obiecuję).
Raz jeszcze dzięki i do napisania!