Hejo!
Zacznę od tego, że jestem tu nowa. To moje pierwsze opowiadanie na tym blogu. Liczę na rady i konstruktywną krytykę.
Miłej lektury:)
Clarisse13
Rozdział I – Osiołak
Nazywam się Paul. Jestem synem Apollina. Tego faceta z lirą.
Tak, wiem, słyszeliście to tysiąc razy. I uwierzyliście w to tak samo jak w to, że na szczycie Empire State Building żyją greccy bogowie. Czyli w ogóle.
Moje życie jest o wiele bardziej skomplikowane niż układ okresowy pierwiastków. Na przykład teraz: chcę odrobić zadanie z fizyki, a jakiś pół osioł dobija się przez okno.
Ech… Życie półboga jest naprawdę ciężkie.
Przede wszystkim nie dawało mi spokoju pytanie: jak on mnie znalazł? Wcześniej myślałem, że samotni gimnazjaliści żyjący na strychach muzeów są nie do namierzenia.
A on jednak mnie znalazł.
Może śledził mnie po szkole? Wątpię. Znałem najlepsze kryjówki w mieście.
Przez głowę przeleciały mi dwie myśli: użyć mięśni i mieć go z głowy albo spróbować rozwiązać sprawę pokojowo. Wybrałem to drugie wyjście. W walce ze zwierzętami gospodarskimi nigdy nie byłem zbyt dobry.
Uchyliłem okno. Na strych wleciał delikatny podmuch wiatru, ale jednak był na tyle mocny, żeby przewrócić stojący niedaleko szkielet. Potwór rozejrzał się i ostrożnie włożył głowę w szparę. Na jego twarzy malowało się równocześnie zdziwienie, jak i pewność siebie.
– Mogę wejść?
– Okej – odparłem znad książki. Od pasa w górę wyglądał jak normalny człowiek. Miał bluzkę z logiem Beatles’ów, przez co sprawiał wrażenie fajnego gościa.
Od pasa w dół był… osłem. Owłosionym osłem. Nigdy nie widziałem tylu włosów w jednym miejscu. Miałem różne doświadczenia z centaurami, ale on nie był pół koniem. Był pół osłem. Osiołakiem.
– Hej? – nie bardzo wiedziałem, co powiedzieć. – Jestem…
– Paul Lemon. Wiem.
Poczułem się niezręcznie. Skąd on to wie? Może zobaczył na ulicy plakaty z przed tygodnia głoszące „Paul Lemon. Pilnie poszukiwany. Proszę o kontakt”. Ups. Myślałem, że już zdrapałem wszystkie.
– Pamiętam cię! Ale jesteś blady… Zimno ci? Ojej, zaraz napalę w kominku. Nie masz kominka? Smutne… Kominki są fajne. Najlepsze takie drewniane, bo metalowe są słabe. Nie greckie. A co tam w szkole? Niezła chata. Trudno było cię znaleźć, ale ja potrafię wszystko! Naprawdę…
– Mów kim jesteś i kto cię przysyła. Szybko. Nie mam czasu.
Osiołak westchnął.
– Mam na imię Siano.
– Siano? – uniosłem brwi. Szukałem w głowie jakiegoś greckiego potwora od zbóż. Pusto. A osiołak raczej nie był karposem. Raczej.
– Tak. Jest smaczne.
Oblizał się. Wolałem nie wiedzieć, czy na myśl o sianie, czy też o pożarciu mnie.
– Nawet nie próbuj, jeśli nie chcesz stać się celem dla mojej włóczni, Siano.
– Co?
– Nic, nic – pochyliłem się nad książką. – Kontynuuj.
– Jak widzisz, jestem…
– Osiołakiem.
– Onocentaurem. Chejron mnie prosił, żebym…
Poczułem złość. Jak ten wstrętny, podły, godny pożałowanie drań śmie…
– Oj. Wiem co czujesz.
Nie. On nie wiedział.
– Powiedziałem nie. Czy Chejron tego nie rozumie? – myślałem o najgorszym.
– Ale, panie Lemon…
– NIE. Nie dam się wykorzystać przez Chejrona. Nie kolejny raz.
– On chciał tylko twojego dobra, Paul.
– Nie! Mieszkałem w Obozie Herosów, ale to odległa przeszłość. Sam sobie radzę świetnie.
– Chejron ciebie szukał po całym Nowym Yorku.
– Zauważyłem. Te ulotki były strasznie słabe.
– Paul, słuchaj, żyjesz bez rodziców. Twój ojciec…
– Apollo ma mnie w nosie.
– Ale masz tylko czternaście lat. A Obóz cię potrzebuje.
– Obóz potrzebuje każdego herosa, który się nawinie.
– Ale…
– DAJ MI SPOKÓJ!!!
Chwyciłem plecak, który wcześniej przygotowałem na wypadek gwałtownej przeprowadzki. Otworzyłem drzwi strychu z impetem, pozostawiając onocentaura daleko w tyle.
Wybiegłem z budynku. Jak na zawołanie zaczął padać deszcz.
Szkoda że takie krótkie :c
Ale zapowiada się ciekawie i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału 😀
Następny rozdział będzie dłuższy, to już pewne na 100%
Ale fajne! Nie spodziewałam się, by jakikolwiek heros nie lubił Chejrona, a tu prosz! Ale pomysł. Ciekawe o co chodzi… Chłopak ma szczęście bardzo podobne do mnie. Cały dzień w szkole świeciło słońce, ale kiedy ja mam wracać, to nagle spada deszcz! Czekam na następne rozdziały! A i chcę pochwalić twoje poczucie humoru! Bardzo mi się podoba!
Styl pisania do złudzenia przypomina mi narrację Percy’ego. Ale to dobrze 😀 Fajny pomysł z onocentaurem i nienawiścią do Chejrona. Większość zbuntowanych herosów wkurzało się na bogów, a tu proszę! Koński zad jest na celowniku. Zobaczymy jak historia się rozwinie. Szkoda, że taki krótki. Przez to nie ma wiele do komentowania
Witaj na blogu i niech muzy ześlą ci natchnienie.
Fajne xD jest coś przedtem jeszcze? Np. historia o Paulu jak był w Obozie Herosów? :* C.D.
No…
Wiesz…
Czekam 😀
Nie, nie było nic wcześniej. I dziękuję wszystkim za przeczytanie i skomentowanie. W następnym rozdziale postaram się uniknąć podobnych błędów:)
Nie greckie – niegreckie
Podoba mi się.
Szczerze, mogłabym na bezczela dać tylko taki komentarz, bo idealnie oddaje mój stosunek do tego opowiadania, ale chyba jednak wypada rozwinąć myśl.
Zacznijmy od tego, że przede wszystkim opowiadanie to spodobało mi się, bo przyjemnie się je czyta. Bez zgrzytów, płynnie. Widać, że nie masz jeszcze mega dopracowanego stylu, ale możesz dorobić się naprawdę bardzo fajnego. A przynajmniej masz do tego dobre podstawy.
O akcji za wiele nie mogę powiedzieć, ale wątek, że ,,Chejron cię potrzebuje” zaciekawił mnie. Kolejna przepowiednia? Wydaje mi się, że jeśli trochę pokombinujesz, dostaniemy dawkę niezłej, mam nadzieję dosyć oryginalnej fabuły.
Akcja nie biegnie, pojawiły się przemyślenia i uczucia. Co prawda możesz postarać się wiarygodniej oddać te drugie, ale tak to nie mam w tym zakresie nic do zarzucenia, oprócz tego, że jeśli chodzi o przemyślenia, olałaś końcówkę. A szkoda.
Bohater zdaje się całkiem do lubienia. (Tak więc BŁAGAM, nie rób kolejnego super herosa, który mimo młodego wieku jest najlepszy szermierzem, przed śniadaniem ratuje Olimp, a na podwieczorek chodzi tylko z najlepszymi laskami. Po prostu takim męskim Mary Sue dziękujemy. )
Na przyszłość za to radziłabym Ci jeszcze bardziej opisywać reakcje różnych osób. Wiem, wiem. Pojawiły się jakieś reakcje w stylu oblizania ust i i takie tam, ale przecież jak z kimś rozmawiamy, ta osoba niemal cały czas wzrusza ramionami, unosi brew, marszczy nos czy wydyma usta. Czasami bardzo energicznie gestykuluje lub strzepuje ‚niewidoczny kurz’ ze spodni. Tego troszeczkę mi zabrakło.
Wydaje mi się również, że momentami błędnie zapisujesz dialogi. Niestety nie jestem tego pewna, sama czasem mam z tym duże problemy, ale coś mi świta, że ,,uniosłem brwi” czy ,,nie bardzo wiedziałem” powinno być z dużej. Jeśli się mylę, z góry przepraszam 😉
No to pisz dalej. Czekamy.
Te dialogi sprawdziłam – masz rację. Reakcje typu „uniosłem brwi” powinny być z dużej. Gdyby nie Twoje spostrzeżenie, chyba nigdy bym tego nie sprawdziła.
Co do reakcji bohaterów podczas dyskusji – teraz znowu przeczytałam fragment, w którym Paul i Siano rozmawiają. Jakby na to nie patrzeć – wątpię by ktokolwiek podczas rozmowy stał na baczność bez żadnych ruchów W następnym rozdziale postaram się bardziej opisywać ich zachowanie.
No to dziękuję – co mówić więcej
Witamy na blogu.
Tak, to chyba dobry początek jak na komentarz.
Carmel ma rację odnośnie uczuć i dialogów. W mniej więcej połowie czytania ich rozmowy, zatrzymałam się na chwilę i odkryłam, że czytam suchy dialog. Bez żadnych gestów, zmiany tonu głosu czy czegokolwiek. Owszem są pewne wtrącenia – krótkie myśli głównego bohatera, ale to za mało. Przynajmniej dla mnie.
Znalazłam jedną nieścisłość. Chłopak mieszka na strychu muzeum. To w jaki sposób Siano się tak dostał? Wejście przez okno nie jest takim złym pomysłem. ale dostanie się do tego okna jest chyba bardziej skomplikowane. Może akurat ta kwestia nie jest taka ważna, skoro mamy tutaj narracje pierwszoosobową, ale mimo wszystko.
Jestem ciekawa jak to dalej pociągniesz. Postać Paula nie wydaje się być taka zła i jak dobrze to rozegrasz to może wyjść ciekawe opowiadanie.
Nie wiem co mogłabym tutaj jeszcze napisać, bo to pierwszy rozdział i któryś z kolei komentarz (a nie chcę się niepotrzebnie powtarzać i żebyś czytała to samo tylko innymi słowami).
Weny
Huh… Dlaczego on ma na nazwisko Cytryna? A ten osiołak to Siano?
Nieważne; przyznaję, że Paul miał niezłe przemyślenia. Zabawne i słuszne. Ale… Zabrakło mi nieco opisów. Tak… Mało ich było, praktycznie same dialogi.
Z przed – sprzed. I Carmel ma rację, zresztą „pochyliłem się nad książką” też powinno być z dużej, bo nie ma związku z wypowiedzią.
Zaintrygowało mnie kilka wątków, między innymi brak jego matki, pobyt w Obozie czy jego nowojorskie życie.
Patrząc na tytuł, spodziewałam się jakiegoś smętu, a tu niespodzianka! Przyzwyczaiłam się chyba, że intrygujący tytuł = smutna/przygnębiająca treść. Watpad i moje opowiadania…
No cóż, zapowiada się ciekawie. Mam nadzieję, że następna część będzie dłuższa. Weny!
Fajne i ciekawie się zapowiada. Osiołak (łatwiejsze do zapamiętania niż onocentaur) naprawdę przypadł mi do gustu. Z niewiadomych przyczyn skojarzył mi się z Marwinem (chyba tak miał na imię) z Magnusa. Trochę szkoda, że rozdział taki krótki, więc mam nadzieję, że szybko wrzucisz kolejną, dłuższą cześć. Weny!
Przyznam, jest całkiem ciekawie. Lekkie, szybko i łatwo się czyta. Tak jak wypisali inni wyżej, było kilka błędów, ale na szczęście nie były one aż tak widoczne. Co mogę jeszcze dodać? Faktycznie, mi też przydałoby się trochę opisów i więcej wiadomości o tym, co się dzieje. Ale ogólnie całość oceniam na plus. Czekamy na kolejne części.
Jagi napisała weny, to ja dodam: inspiracji! 😀