Witam wszystkich. Oto kolejny rozdział. Mam nadzieje, że się spodoba. Dedykacja dla Rose02, aby szybko pisała kolejne rozdziały swojego opowiadania. Pozdrowienia Nylla ;P
Wakacje półbogini
Rozdział VI
Mam pytanie. Co byście zrobili gdyby za wami stał chłopak cały w krwi? Hmn… Powiem co ja zrobiłam, krzyczałam. Może jestem jakimś tam herosem, ale za krwią nie przepadam. A przestałam krzyczeć tylko z jednego powodu. Nieznajomy zatkał mi usta ręką.
– Cicho bądź dziewczyno – szepnął mi do ucha – ja ci za chwile powolutku zdejmę rękę, a ty nie będziesz krzyczeć. Rozumiesz?
Nie miałam zamiaru czekać ugryzłam go rękę i uciekłam najszybciej jak tylko mogłam. Ciągle uderzałam o gałęzie i potykałam się. Byłam blisko pawilonu gdzie byli moi przyjaciele. Chciałam krzyknąć „ pomocy!” ale ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął do tyłu zakrywając usta.
-Jeszcze raz tak zrobisz to możesz pożegnać się z życiem. Jasne?
Zaciągnął mnie powrotem do ciemnego lasu. Cały ten czas próbowałam się wyrywać, ale to nie skutkowało. Nie dość, że był szybki to jeszcze silny! Gdy byliśmy już daleko od obozu zdjął mi rękę i zaczął mówić.
-Słuchaj nie mam zamiaru się z tobą droczyć!
-Zostaw mnie, odczep się ode mnie!!! Sio uciekaj. Nie chcę z tobą rozmawiać. ODEJDŹ!!!
-Nie odejdę chcę ci pomóc…
-W czym porywaniu mnie? Sorry nie zbyt pomocne.
-Zawsze jesteś taka nie znośna?
-Przeważnie a co?
-Nie ważne słuchaj…
Nagle coś w krzakach zaszeleściło. Jeśli to kolejny potwór to sorry nie potrzebuję. Słyszałam, że w tym lesie jest pełno potworów i lepiej bez broni się tu nie zapuszczać. No właśnie! Mam broń mogę go ogłuszyć. Tylko czy dam rade? Kolejny pomysł do bani. Halo Atena! Twoja córka ma beznadziejne pomysły! Pomóż!
-Nie ruszaj się stąd- powiedział.
No jasne. Ucieknę, ty mnie złapiesz i będziesz groził zabiciem. Bardzo optymistyczna wersja zdarzeń. Ruszył w stronę gdzie dobiegał szelest. Bacznie obserwowałam co się zaraz stanie. Byłam trochę przestraszona, ale i zaciekawiona. Coś białego poruszyło się obok mnie. Popatrzyłam w tamtą stronę, ale niczego tam nie zauważyłam. Nagle z krzaków wyskoczył biały ogier. To był Mistral!!! Stanął dęba przed chłopakiem i uderzył go kopytem w głowę. Bogowie dziękuje. Następnie podszedł do mnie i się skłonił.
-Dziękuję Mistralu jesteś wielki.
Ta pochwała go chyba ucieszyła bo zarżał uradowany. „ Proszę bardzo. Następnym razem ładniej poproś” usłyszałam w głowie głos matki. „Tylko takie pytanie mam do Ciebie. Czemu koń?” odpowiedzi nie usłyszałam. Czyli jednak mną się trochę interesuje. Muszę zapamiętać by przy kolacji dać jej porcję mojego jedzenia. Podeszłam do chłopaka. Chciałam sprawdzić czy żyje. Cichutko i powoli podeszłam do niego i przykucnęłam. Spokojnie oddychał. Odetchnęłam z ulgą. Wsiadłam na Mistrala i najszybciej jak tylko mogłam odjechałam z tego miejsca. Nie wiedziałam kiedy się obudzi, ale na pewno nie będzie zachwycony tym, że pegaz uderzył go w głowę.
Cały obóz zebrał się w pawilonie razem z Chejronem. Kiedy przyjechałam tam na pegazie wszyscy na mnie patrzyli jakbym wróciłam z hadesu.
-Weroniko co się stało rozumiem, że jazda na pegazie ci nie wychodzi, ale aż tak?- zapytał mnie opiekun obozu.
Nie rozumiałam jego pytania. Dopiero gdy spojrzałam na siebie zrozumiałam o co mu chodziło. Moja koszulka oraz spodnie były poszarpane, jedna tenisówka została w lesie, w włosach miałam listki i gałązki, a do tego moje ciało miałam pokryte licznymi zadrapaniami.
-Co się stało?! Zaraz ci powiem?!- krzyknęłam, ale po chwili pomyślałam, żeby nie mówić im tego bo uznają mnie za wariatkę. No bo co mam im powiedzieć: „A tam spotkałam chłopaka w krwi, który groził mi śmiercią, a tak poza tym to okej. A u was?” Postanowiłam troszeczkę nagiąć rzeczywistość- Po prostu mi się nudziło więc postanowiłam trochę pobiegać po lesie, ale po chwili zauważył mnie piekielny ogar więc musiałam uciekać. Potem kiedy chciałam sprawdzić czy jeszcze mnie goni spojrzałam do tyłu i wtedy potknęłam się o korzeń. Następnie za drzew wyskoczył Mistral i tak się tutaj znalazłam. Rozumiecie?
Wszyscy patrzyli na mnie z otwartymi ustami. Mam nadzieję, że to kupią. Łał ja naprawdę nie potrafię kłamać. Spojrzałam na pegaza. Patrzył na mnie jakby z wyrzutem. Tylko my znamy prawdę.
-A ten krzyk to co?- ponownie przepytywał mnie Chejron. On chyba nie kupił mojej opowieści.
-Jaki krzyk?
-Ten co było słyszeć na całym long Island.
-A ten krzyk. Wystraszyłam się po prostu tego potwora i tyle.
Badał mnie swoim wzrokiem. Modliłam się (nie wiem do którego boga) żeby nie miał w nich wykrywacza prawdy bo bym już leżała. Żeby nie wyglądać podejrzanie poszłam odprowadzić Pegaza.
-Dobra. Idź się przebierz i szybko wracaj rozumiemy się.
-OCZYWIŚCIE.
Odprowadziłam konia do boksu. Ściągnęłam lejce i stanęłam przed drzwiami. Poklepałam go po głowie.
-Świetnie się spisałeś Mistralu.
Następnie poszłam do domku gdzie się przebrałam w czyste rzeczy i wróciłam z uśmiechem na twarzy. Szłam w kierunku moich przyjaciół. Chciałam usiąść koło Robina. Niestety Sara brutalnie zepchnęła mnie z ławki.
-Och przepraszam nie zauważyłam cię. –powiedziała do mnie z uśmiechem na tej głupiej twarzy.
– A co ślepa jesteś?!
Udała, że mnie nie słyszała i usiadła koło Robina. Otrzepałam rece i Piotr pomógł mi wstać.
-Wszystko dobrze?- zapytał.
-Jasne. Dzięki.
Powiedziałam przez zaciśnięte zęby i poszłam na drugi koniec ławki jak najdalej od niej.
-No skoro wszyscy są w komplecie możemy rozpocząć ogłoszenia – rzekł Chejron- po pierwsze jutro będzie bitwa o sztandar co już oczywiście wiecie.
Dzieci od Aresa wpadli jakąś furię, nawzajem się przekrzykując. O bogowie! Zachowują się jak zwięrzęta!
– Oni tak zawsze? – szepnęłam do Katrin.
– Tak – odpowiedziała z uśmiechem – gdybyś ich widziała jak wygrywają.
– Po drugie- Chejron po uciszeniu wszystkich mówił dalej – mam złą wiadomość trzeba wybrać uczestników na misję którą kapitanką będzie Weronika.
-Ja!?
Że jak!? Ja mam być kapitanką!? To są chyba jakieś żarty!? Czemu ja!?
-Weroniko musisz znaleźć wszystkie skradzione przedmioty w zaledwie dwa tygodnie nie licząc, że masz je oddać no, a to może ci pomóc.
Rzucił mi zwinięty rulonik. Co! rulonik ma mi pomóc! Może ma guzik którym się włącza lasery…
-Możesz nie rozumieć co jest tam napisane. Zrozumiem. Sam nie potrafiłem tego odczytać. Niestety Rachel jeszcze nie wróciła więc się nie…
Nie zdążył dokończyć bo mu przerwałam.
-Szlakiem skradzionych przedmiotów znajdziesz to czego szukałaś i należnie zwrócisz. Tego kogo druhem zwałaś zrani cię, a wróg do pomorze ci w potrzebie. Synowie Hadesa oraz Dionizosa będą twoimi towarzyszami.
Wszyscy popatrzyli na mnie zdziwieni nawet moi przyjaciele. No co?!
– Na Hadesa! Jak ty to przeczytałaś?!- zapytał mnie mój brat.
-Normalnie. Popatrz tutaj wszystko piszę. Nie wiem czemu ty tego nie widzisz.
-Widzę ale nie rozumiem tego języka.
-Jestem pod wrażeniem- powiedział Centaur- Nawet ja tego nie potrafiłem odczytać. Rozumiesz ten tekst?
Pokiwałam głową, że tak rozumiem. Poczułam, że się rumienie „ Masz wiele talentów o których nawet nie wiesz” usłyszałam głos mojej mamy. Łał… nie no jestem świetna potrafię przetłumaczyć tekst! „ Trochę więcej szacunku! Zobaczysz kiedyś ci się przyda…”
-No to wybierz swoich towarzyszy. Przypominam musi być ich trzech.
-Proszę?… Czemu trzech?
-O bogowie…- westchnęła Sara. Rzuciłam jej wściekłe spojrzenie. Robin to zauważył i szturchnął ją ramieniem. Ona spojrzała na niego oburzona. Jednak jest po mojej stronie. Odwróciłam się do Chejrona.
-Dlatego trzech Weroniko, ponieważ mamy taką zasadę i też dlatego bo są np. trzej najważniejszy bogowie, trzy mojry, trzy Erynie itd… taki mamy zwyczaj. I dla nas liczba trzy to szczęśliwa liczba.
Nie wiedziałam co robić mowę mi odjęło. Co robić, co robić kogo wybrać, kogo? Spojrzałam na moich przyjaciół. Kogo? Nagle zetknęłam się z spojrzeniem Robina które mówiło „ spokojnie na pewno dasz radę, wierze w ciebie” to spojrzenie zawsze mnie uspakajało. Wiedziałam na bank, że tam gdzie idę musi być na pewno on. Uśmiechnęłam się pod nosem. Dam radę. Jestem przecież córką Ateny.
-Dobrze więc… Robin i… Chejronie syn Hadesa? Jest tu jakiś?
Wszyscy spojrzeli po sobie i szeptali coś o Feniksie. Proszę?
-Kto to jest ten Feniks?- zapytałam nie rozumiejąc o co tu wogle chodzi. Patrzyłam to na przyjaciół to na Chejrona oczekując nawet najgorszego wyjaśnienia.
-To chyba ja…- odwróciłam się niemal natychmiast. Ten głos… gdzie ja go słyszałam. Stanęłam oko w oko z tym nieznajomym. Uśmiechając się do mnie promiennie powiedział – Nazywam się Feliks. Jestem synem Hadesa. Miło mi ciebie poznać.
Zostaw komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.