Podążałam za odgłosami roztrzaskiwanych mebli. Tanatos musiał być wściekły i to bardzo. On i skrajne emocje, to zwiastowało kłopoty. Ostrożnie podeszłam do niego i położyłam mu dłoń na ramieniu.
– Co się stało? – spytałam.
– Mój brat się stał – odpowiedział ojciec, kolejne krzesło mocno zapoznało się ze ścianą.
– Hypnos. Rozumiem tato – powiedziałam – Ale mógłbyś już skończyć z rozbijaniem mebli, nie mamy ich znowu aż tak dużo.
Odłożył krzesło, które zdążył trzymał jeszcze przed chwilę w rękach. Jednak wściekłość nie znikała z jego twarzy. Zapytałam, czy może mi powiedzieć, co się stało. Okazało się, że Tanatos spotkał mojego wujka w drodze do Gai. Pokłócili się i doszło do bójki. Nie spodziewałam się jednak, że przyczyną tego wszystkiego będzie moja skromna osoba. Mianowicie, że zostałam specjalnie wyróżniona, jako córka Tanatosa moim awansem na boginkę. Hypnos się wkurzył, bo żadne z jego dzieci nie zostało nigdy tak potraktowane przez Zeusa. Tylko, że on ma ich mnóstwo a ja jestem jedynym dzieckiem Tanatosa od setek lat. I generalnie sporo bogów i bogiń ma do mnie pretensje, że utrzymuje za dużo kontaktów z herosami. Nie prosiłam się o niczyją uwagę w tej kwestii jakoś specjalnie. Naprawdę tak trudno im dogodzić. Marzę o tym, żeby odwalili się ode mnie na jakiś czas. Na to tata rzucił się na swojego brata w obronie mojego honoru. Jak o tym usłyszałam zrobiło mi się tak jakoś miło na sercu.
– Stało się i nie ma, co do tego wracać – stwierdziłam – Kiedyś się ode mnie odczepią, a już na pewno jak będą coś ode mnie chcieli.
Ostatecznie zapomnieliśmy o całej sprawie. Nie czułam potrzeby rozpatrywania tego jakoś głębiej. Jeszcze zanim dowiedziałam się prawdy o sobie, nikt mnie specjalnie nie lubił, więc to była kwestia przyzwyczajenia. Owszem zrobiło mi się przykro, ale nie da rady każdemu dogodzić. Ja nie zamierzałam się dla nich zmieniać.
***
MIESIĄC PÓŹNIEJ
– Lethal chodź do mnie – krzyknął Tanatos, na co ja przykryłam głowę poduszką. Miałam ostatnio dużo pracy i byłam strasznie zmęczona, chciałam odpoczywać. Ale, po co wiecznie czegoś od ciebie chcą. Zwlekłam, więc mój leniwy tyłek z łóżka i poszłam.
– Co się znowu …? – nie skończyłam, zobaczyłam, bowiem nieuśmiechniętego Hermesa, uniosłam zdziwiona brwi. Spojrzałam na ojca, jego mina mówiła dosłownie „Ja mam już wszystkiego dosyć.”.
– Lethal – zwrócił się do mnie gość uważnie mi się przyglądając.
– O co chodzi Hermesie?
– Jutro w południe masz się stawić na Olimpie – powiedział – Punktualnie. To wszystko, co mam ci do przekazania.
– A może nieco więcej szczegółów? – wtrącił się Tanatos.
– Nic więcej nie mogę powiedzieć – odpowiedział bóg posłańców i zniknął, równie szybko, co się pojawił. Bez pożegnania.
Liczyłam na jakikolwiek komentarz ze strony Tanatosa, a gdzie tam. Nic nie powiedział, tylko siedział w fotelu zamyślony. Poszłam, więc do siebie i stanęłam przed moim lustrem. Odbicie spoglądało na mnie uważnie nie wiedząc, czego oczekuje. Szybko przeanalizowałam sobie w głowie, o co mogłoby chodzić.
– Co z Danielem? – zapytałam lustro.
– Nic – odpowiedziało – Nie ma w tobie już większych uczuć do niego. Co prawda będziesz miała zawsze do jego osoby duży sentyment, jako do pierwszej miłości.
– Całkiem szybko poszło mi to odkochanie się – uśmiechnęłam się do lustra – Spełniłam, więc żądanie Apolla.
– Owszem – przytaknęło odbicie – Tylko zastanawia mnie czy czasem nie zjawiłby się osobiście, żeby to z tobą omówić – dodało jeszcze po dłuższej chwili.
– To prawda – mruknęłam.
Jako że inne rzeczy nie przychodziły mi do głowy, stwierdziłam, że wszystkiego dowiem się jutro, więc nie warto sobie tym zawracać głowy. Na pewno nie mogło chodzić o nic poważnego. Dla odprężenia poszłam pobawić się z Cerberem a potem odwiedziłam Persefonę. Poplotkowałyśmy trochę przy ambrozji. Pytałam ją o moje wezwanie na Olimp, jednak nic nie wiedziała. To samo z Hadesem, który nawinął się na chwilę, kiedy opuszczałam ich pałac.
Następnego dnia spokojnie od rana szykowałam się do mojej pierwszej oficjalnej, generalnie pierwszej, wizyty na Olimpie. Z szafy wybrałam bardziej elegancki, długi chiton obszyty złotymi nićmi. Włosy upięłam w luźny i pasujący do stroju kok. Zamierzałam ruszać w drogę, kiedy Tanatos zatrzymał mnie.
– Polecę z tobą kawałek – zaproponował.
– Nic mi się przecież nie stanie – zaśmiałam się w odpowiedzi, ale zgodziłam się na jego towarzystwo.
Nie rozmawialiśmy wiele w czasie drogi, mimo wszystko cieszyło mnie, że Tanatos jest obok. Im bliżej Nowego Jorku byłam tym bardziej się denerwowałam, chociaż mówiłam sobie poprzedniego dnia, że nie będę. Niemalże u celu rozstaliśmy się bez pożegnania, spojrzeliśmy sobie tylko głęboko w oczy. Szczerze powiedziawszy, gdy zobaczyłam całe to zgromadzenie sparaliżował mnie strach. Żeby tylko nogi mi się nie trzęsły, pomyślałam, co oczywiście musiało się stać. Szłam powoli pod natłokiem niemiłych spojrzeń. Miałam wrażenie, że zanim stanęłam przed Zeusem i Herą minęła wieczność. W końcu mogłam się zatrzymać, wyprostowałam się pokazując całą swoją krasę i skrzydła.
– Czy wiesz, po co zostałaś tutaj wezwana? – Spytał mnie Zeus.
– Nie – odpowiedziałam szczerze – I byłabym wdzięczna za najmniejsze wyjaśnienie.
– Doszły mnie skargi odnośnie twojego zachowania. Mógłbym je zignorować argumentując to twoim młodym wiekiem i brakiem doświadczenia w byciu boginką, ale … – uciął na chwilę.
– Rozumiem – wtrąciłam się, – Co wam nie pasuje? – Odwróciłam się do reszty i czekałam na ich oskarżenia. W tamtym momencie zamiast się bać zaczynałam się coraz bardziej denerwować.
– Daniel – jako pierwszy odezwał się Apollo.
– Zrobiłam, co mi kazałeś. Nie masz mi nic do zarzucenia – odpowiedziałam hardo.
– Nie widać efektów – wtrąciła się Afrodyta.
– Na to ja już nic nie poradzę. Czas leczy rany, przejdzie mu – na te słowa zamilkli oboje, szukając dalszych argumentów. Wykorzystałam tę chwilę i spytałam – Coś jeszcze?
– Tak – odpowiedział jakiś kobiecy głos.
Rozglądałam się uważnie za jego źródłem. Na środek wyszła wściekła Gaja. Była piękno mimo całkowitego braku sympatii do mojej osoby. To trzeba było jej przyznać. Była wysoka i smukła. Jej brązowe oczy rzucały mordercze spojrzenia a ciemne włosy i biały, długi chiton powiewały w czasie jej marszu w moim kierunku.
– Rozmawiałam z moim synem – zaczęła – Mówił o jakieś tajemniczej więzi między wami.
– Nie wiem, o co z tym chodzi – broniłam się.
– Nie obchodzi mnie to! – krzyknęła – Nie chce słyszeć o tym nigdy więcej. I chyba sama domyślasz się, że nie życzę sobie abyś utrzymywała z nim jakiekolwiek kontakty. Rozumiemy się?
Nic dodać nic ująć, krótko, zwięźle i na temat pomyślałam, ale nie odpowiedziałam. Wkurzyło mnie to. Nikt mi nie będzie mówił, z kim mogę się zadawać a z kim nie.
– To samo dotyczy moich dzieci – powiedziała Atena a za nią odezwało się jeszcze kilku innych.
– Spotykanie się z herosami, ten zakaz rozumiem! – krzyknęłam – Ale nie możecie mi zakazać posiadania przyjaciół, ani utrzymywania kontaktu z innymi! To chore!
– Ja mogę wszystko – powiedział donośnie Zeus i wstał, był ogromny, więc znalazłam się w jego cieniu.
– Proszę, zatem o jeden racjonalny powód takiej decyzji – krzyknęłam i długo nie otrzymywałam odpowiedzi, gniew we mnie narastał – Bo przecież to nie troska o wasze dzieci. Nigdy się o nie troszczyliście a uważacie się za świetnych tak naprawdę nic o nich nie wiecie, prawda? No jasne, że prawda. Dbacie tylko o siebie i o swoje interesy. Wy … – tu posypały się wszystkie obraźliwe słowa, które znałam. Z każdym kolejnym wypowiedzianym krzyczałam coraz głośniej.
– Dosyć! – przerwał mi w końcu Zeus.
– Bo co mi zrobisz. A i mam ci do przekazania krótką informację. Twoja ostatnia kochanka niedawno popełniła samobójstwo, bo myślała, że o niej zapomniałeś. Eva, pamiętasz? Była piękną kobietą – spojrzałam na Herę – Z miny twojej żony wnioskuje, że nic o tym nie wiedziała – wzięłam głębszy oddech – Mam was wszystkich dosyć, rozumiecie? Znam zasady zależności, ale nikt nie będzie tak ingerował w moje życie prywatne. Zwłaszcza ktoś, kto mnie w ogóle nie zna – zakończyłam dobitnie moje wystąpienie, odwróciłam się na pięcie i chciałam wyjść. Poczułam jednak jak ktoś łapie mnie od tyłu i zdziera ze mnie chiton.
– Zostaniesz ukarana – powiedział Zeus, spojrzałam mu w oczy. Nie widziałam w nich nic poza gniewem i błyskawicami.
Uśmiechnęłam się złośliwie, co rozwścieczyło go jeszcze bardziej. Byłam z siebie dumna, pierwszy raz się komuś tak naprawdę postawiłam. Nie ważne, że dostałam karę. Ważniejsze było to, że czułam się z tym dobrze. Poczułam w końcu siłę. Hefajstos ściskał moje ręce coraz mocniej. Nie wiedziałam, co mnie jeszcze czeka, nie spuszczałam głowy, patrzyłam wszystkim odważnie w oczy.
ryba2006
Zostaw komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.