Hej to już moje drugie opowiadanie tutaj, ale pierwsze wysłałam wieki temu i nie skończyłam. Mam nadzieję, że z tym mi się uda 😉 a ciąg dalszy wyślę pod warunkiem, że wam się spodoba. Życzę miłego czytania tego? czegoś.
– Powodzenia Shadow.
Po raz ostatni spojrzałam na pobrudzoną pyłem i krwią twarz Adama. Dostrzegłam w jego szmaragdowych oczach niesamowitą wiarę i pewność – nie pamiętam żeby kiedykolwiek inaczej na mnie patrzył. Chłopak wziął mnie w swoje silne ramiona, moje nozdrza uderzył zapach ziemi i potu. Złożył miękki pocałunek na czubku mojej głowy i odszedł w cień. Nim całkowicie zniknął mi z oczu powiedział jeszcze beznamiętnym głosem :
– Zabij go.
Moje palce zacisnęły się mocniej na trzymanej w ręku włóczni. Ruszyłam wąskim korytarzem w kierunku szpary, przez którą dostawała się tu odrobina światła. Przez krótką chwilę słyszałam jedynie dudnienie swoich stóp na betonowej podłodze. A już po chwili do moich uszu docierał ryk wściekłego tłumu, a do nosa odór potu, alkoholu i krwi. Wszystko miesza się ze sobą przyprawiając mnie o lekki zawrót głowy.
Jedni zaczynają dzień od porannej kawy, inni od gazety lub śniadania. Ja zaczynam dzień od mordowania, od rzek krwi i wodospadów strachu. Od słuchania ryku wygłodniałego tłumu, krzyku biczowanych za nieposłuszeństwo, płaczu dzieci tęskniących za światem jaki znały, zawodzenia zwierząt zabijanych na arenie?
Adam. Adam. Adam.
Skup się. Zrób to dla niego, tak jak każdego innego dnia. Dzisiejszy niczym nie różni się od wczorajszego.
Wszyscy mówią, że to jak żyjemy zależy wyłącznie od nas, że jeśli tylko zechcemy możemy zmienić swoje życie. Ja w to nie wierzę. Ja już w nic nie wierzę. Lata przelewania krwi niewinnych i bez podstawnego okrucieństwa pozbawiły mnie wiary w cokolwiek. Może życie innych zależy od nich samych, ale moje co dnia jest powierzane w ręce żądnej krwi publiczności i Jego. Wystarczy jeden kciuk skierowany w dół. Gladiator żyje i umiera z woli innych.
Świat to trudne miejsce (…). Jemu nie zależy. Choć nie żywi nienawiści do ciebie i do mnie, nie darzy nas tez miłością. Dzieją się na nim rzeczy straszne, których nikt nie potrafi wytłumaczyć. Dobrzy ludzie umierają w zły, bolesny sposób i pozostawiają tych, co ich kochali, całkiem samotnych. Czasem się wydaje, że tylko złym ludziom dopisuje zdrowie i powodzenie. Świat cię nie kocha.
Stephen King
Nie wiem skąd znam te słowa, chyba od kogoś usłyszałam, ale wryły mi się w pamięć jak nic innego. To jest jedyna prawda w jaką wierzę. Lecz czasem mam wrażenie, że pan King powiedział coś więcej, że to nie koniec tej bolesnej prawdy, że na końcu powie coś co przyniesie nadzieję i wiarę, pobudzi do działania setki zagubionych dusz. Doprowadzało mnie do szału to, że nie poznałam całości.
Kiedy Adam popadał w ten swój dziwny rodzaj zawieszenia, powtarzałam mu je. Nie chciałam go wtedy pocieszać tylko zdenerwować, by się do mnie odezwał. Zazwyczaj działało.
– Dlaczego ty to wciąż powtarzasz? ? zapytał mnie kiedyś. Milczałam, czekałam aż zrozumie. Błysk w jego oku. ? Świat nas nie kocha Shed, wiem to. I nigdy przenigdy Cię nie zostawię. Obiecuję. Zawsze będę przy tobie.
Niczego się tak nie bałam jak tego, że go stracę. On był dla mnie?
Wystarczy szczęk otwieranych drzwi, by sprowadzić moje myśli z powrotem. Wrota z kutego żelaza leniwie suną do góry zalewając korytarz jasnym światłem. Jeden krok do przodu i jestem na arenie. Trzy metry nade mną zaczynają się trybuny, otaczają mnie ze wszystkich stron, po brzegi wypchane potworami wszelkiej maści. Arena wraz z nimi ma kształt owalu, na wprost mnie znajdują się drugie żelazne wrota, z których ma wyłonić się mój przeciwnik. Tuż nad nimi znajduje się taras, z którego On nas obserwuje.
Drzwi uniosły się do góry i stanął w nich chłopak o białych jak śnieg włosach, szafirowych oczach i skórze koloru mleka. Jak na wojownika przystało był świetnie zbudowany. Jego jedyną bronią był miecz trzymany w prawej dłoni, miał na sobie nagolennice i dziwacznie związany granatowy materiał na biodrach, jego bladego torsu i głowy nic nie chroniło. Nagle poczułam, że robię się biała jak jego włosy.
– Jack ? szepnęłam.
Jack był w tym piekle prawie tak długo jak ja. Rzadko go widywałam, a jeszcze rzadziej z nim rozmawiałam, lecz kilka razy zostaliśmy zamknięci w jednej celi. On często kazał zamykać na noc dziewczyny i chłopaków razem z nadzieją, że któraś z nas zrodzi mu nowego czempiona. Chciał hodować nas jak króliki. Obrzydliwe.
Jack był wspaniały. Nigdy nie rozmawiał ze mną o świecie, w którym żyjemy. Nie pytał ilu ludzi zabiłam, jaką najbardziej lubię broń, ile walk stoczyłam ani jak wysoko ceni mnie On. To go nie obchodziło. Zawsze opowiadał mi o świecie, który zostawiliśmy za tymi murami. Specjalnie dla mnie wymyślał najróżniejsze historie o ludziach, zwierzętach, roślinach i dziwnych stworach. Tworzył ze słów świat pełen magii, iluzji i tajemnic. Cieszyłam się jak małe dziecko mogąc je odkrywać. Najbardziej lubiłam zimne krainy, lodowe zamki i mieszkających w nich marmurowych ludzi. Jack opowiadał o nich z taką dokładnością i emocjami, jakby faktycznie ich poznał, na własne oczy widział te góry lodu i śniegu. Aż w końcu się zorientowałam.
Leżałam wtedy z głową na jego piersi i przysłuchiwałam się biciu jego serca, a on snując swoje historie głaskał moje ramię.
– Jesteś synem Chione? Prawda? ? Nic nie odpowiedział. Kiwnął jedynie głową i kontynuował opis lodowego zamczyska. ? Byłeś w tym zamku? ? Jack zacisnął usta w wąską kreskę ? nie cierpiał kiedy mu przerywałam.
– Wychowałem się tam, otoczony przez marmurowych, pustych ludzi ? mruknął.
– Jak tam było? ? Mierząc mnie swoimi błękitnymi jak szafir oczami uśmiechał się krzywo.
– Ostatnimi czasy nie robię nic poza opisywaniem Ci tego miejsca, Aoife?
d- Nie, ja pytam jak ty się tam czułeś i wiem, że wszystkie uczucia, o których opowiadałeś nie były prawdziwe. ? Uśmiechnął się szeroko, a następnie pochylił nade mną. Spoglądaliśmy sobie w oczy przez dłuższą chwilę.
– Jesteś najbardziej inteligentną i niesamowitą istotą jaką kiedykolwiek poznałem ? szepnął.
Jego dłonie na mojej talii.
Jego usta całujące raz, dwa, sto razy moją szyję.
Jego usta na moich.
Moje palce wplecione w jego włosy.
Moje kołaczące serce.
Nasze szybkie, urywane oddechy.
Nie pamiętam kiedy wreszcie się od siebie oderwaliśmy i zasnęliśmy, ale sen nie trwał długo. W środku nocy obudził mnie czyjś stłumiony szloch. Rozejrzałam się po celi i dostrzegłam coś, a raczej kogoś skulonego w kącie. Sprężyny w łóżku zaskrzypiały kiedy się podnosiłam, a potem na palcach podeszłam do chłopaka i go przytuliłam
– Dlaczego akurat my? Dlaczego to nie mógł być ktoś kto na to zasłużył? Dlaczego nie mogę po prostu zaprosić Cię do kina zamiast liczyć, że zamknął nas razem w celi?
– Ciiiii jakoś się stąd wydostaniemy, jeszcze uciekniemy zobaczysz? – Nie chciałam mu odpowiadać na te pytania dopóki sama sobie na nie nie odpowiem. A wiem, że nigdy nie znajdę na nie odpowiedzi, bo nigdy nie zrobiłam nic, by zasłużyć na taki los. Nikt z nas nie zasłużył. I tak szczerze to się temu nie dziwię, bo przecież świat nas nie kocha.
– Naprawdę w to wierzysz? ? Zacisnęłam usta i pomimo tego, że bardzo chciałam go pocieszyć to nie potrafiłam go okłamać. Zamiast tego zaczęłam mu cicho śpiewać
Talk to me softly Mów do mnie łagodniej
There’s something in your eyes Jest coś w twoich oczach
Don’t hang your head in sorrow Nie zwieszaj głowy w rozpaczy
And please don’t cry I proszę, nie płacz
I know how you feel inside I’ve Wiem jak się czujesz w środku
I’ve been there before Byłam tam przedtem
Somethin’s changin’ inside you Coś się w tobie zmienia
And don’t you know I czy nie wiesz tego
Ref. Don’t you cry tonight Nie płacz dzisiejszej nocy
I still love you baby Nadal Cię kocham, skarbie
Don’t you cry tonight Nie płacz dzisiejszej nocy
Don’t you cry tonight Nie płacz dzisiejszej nocy
There’s a heaven above you baby Nad tobą wiszą niebiosa
And don’t you cry tonight I nie płacz dziś w nocy
Give me a whisper Podaruj mi szept
And give me a sign Daj mi znak
Give me a kiss before you Uracz mnie pocałunkiem zanim
tell me goodbye Powiesz ?żegnaj?
Don’t you take it so hard now Nie znoś tego tak ciężko
And please don’t take it so bad I proszę, nie znoś tego tak źle
I’ll still be thinkin’ of you Nadal będę o Tobie myśleć
And the times we had… baby I o czasach które mieliśmy? kochanie
Ref. And don?t cry?
And please remember that I never lied I proszę pamiętaj, że nigdy nie kłamałam
And please remember I proszę pamiętaj
how I felt inside now honey Jak się czułam, teraz kochanie
You gotta make it your own way Musisz iść własną drogą
But you’ll be alright now sugar Ale dasz radę skarbie
You’ll feel better tomorrow Poczujesz się lepiej jutro
Come the morning light now baby Niech teraz przyjdzie poranny blask, kochanie
And don’t you cry tonight Nie płacz dzisiejszej nocy
An don’t you cry tonight Nie płacz dzisiejszej nocy
An don’t you cry tonight Nie płacz dzisiejszej nocy
There’s a heaven above you baby Nad Tobą wiszą niebiosa
And don’t you cry Nie płacz?
Don’t you ever cry Nigdy nie płacz?
Don’t you cry tonight Nie płacz dziś w nocy?
Baby maybe someday Kochanie? może kiedyś
Don’t you cry Nie płacz?
Don’t you ever cry Nigdy nie płacz?
Don’t you cry tonight Nie płacz dzisiejszej nocy
Śpiewałam mu cicho i czekałam aż trochę się uspokoi. Powtórzyłam piosenkę jakieś sześć razy, ale on wciąż szlochał. Pewnie się teraz z niego śmiejecie ? koleś ryczy jak małe dziecko? ? myślicie. Lecz tutaj wszyscy płaczą. Możesz się opierać tygodniami, miesiącami, nawet latami, ale to miejsce prędzej czy później i tak Cię złamie. Zawsze nadchodzi dzień, w którym uświadamiasz sobie jakie to wszystko jest do dupy i bez sensu, że nikt nie przyjdzie i Cię nie uratuje. Jesteś zdany tylko na siebie.
Jack opierał się cztery lata, a gdy mnie poznał to go złamało. Kiedy wreszcie zapadł w niespokojny sen z trudem przeniosłam go na pryczę i ułożyłam się koło niego. Światło księżyca wpadało tu przez malutkie okienko czyniąc jego włosy srebrnymi. Jeden z tych srebrnych kosmyków opadał mu na oko, odgarnęłam go i ucałowałam spuchnięte powieki.
– Uwolnię Cię stąd. Przysięgam. ? Nie wiedziałam wtedy, że spełnię tę obietnicę w tak tragiczny sposób.
Wsunęłam się pod jego ramię i udałam się do krainy pełnej koszmarów.
A teraz stał przede mną na tej przeklętej arenie. Jedno z nas musi zginąć. W głowie kłębi mi się tysiąc myśli. Czemu on wystawił tak dobrego Gladiatora do walki ze mną? Tzn. walczyłam już z lepszymi od niego, ale On zawsze dobierał mi przeciwników tak, że gdybym przegrała to publiczność darowałaby mi życie. A publika przecież kocha Jacka.
Wnioski są dwa:
Chce żebym umarła albo chce mnie sprawdzić. Sprawdza czy uczucie łączące mnie z Jackiem jest silniejsze od strachu przed nim, więc?
Rzucam włócznię i tarczę na ziemię. Ściągam nagolennice, hełm i skórzane rękawy. Zostałam w samej spódniczce ze skórzanych troczków i sportowym biustonoszu. Tłum zawył z rozdrażnienia. Wyciągnęłam ręce do góry i odwróciłam się do przeciwnika gotowa na śmierć. A on, ku mojemu zdziwieniu również odrzucił broń na bok. Oboje spojrzeliśmy na taras. Nic się nie działo.
– Nie będę walczyć! Słyszysz?! Nie zabiję go! ? Krzyczałam. Po raz pierwszy mu się sprzeciwiłam, po raz pierwszy odmówiłam walki. Czekały mnie konsekwencje i to szybciej niż mogłam się spodziewać.
Szczęknęły podnoszone wrota. Do moich uszu dotarło głośne mruczenie, a potem ryk.
– Lwy ? szepnęłam. Od razu rzuciłam się po broń. Jack wyglądał na zszokowanego. ? Bierz miecz!
Gdyby to były zwyczajne lwy może bym się tak nie wystraszyła, ale to były Jego lwy. Bogowie wiedzą co z nimi wyrabia. Te stworzenia mają wężową skórę zamiast sierści, pazury przypominające sztylety i ogony zakończone żądłem. Czemu nazywam je lwami? Ponieważ mają lwią grzywę i pysk oraz ryczą jak one. Nigdy jeszcze z nimi nie walczyłam, a nikt kto to robił nie przeżył.
Jack zbliżył się do mnie, stanęliśmy plecy w plecy. Cztery potwory zaczęły nas otaczać ciasnym kręgiem powarkując od czasu do czasu. Kiedy jeden z nich otworzył paszczę moim oczom ukazały się rzędy ostrych, rekinich zębów.
– Boisz się? ? Zapytał mnie szeptem chłopak.
– Ja nigdy się nie boję ? warknęłam. ? Uważaj na zęby i ogon.
– Jakbym nie wiedział? – obruszył się.
I wtedy jeden z nich rzucił się na mnie, swoimi pazurami rozorał mi całe ramię. Zacisnęłam usta i dźgnęłam go włócznią w bok. Zawył z bólu i wrócił do okrążających nas pozostałych trzech. Teraz inny zamachnął się łapą na Jacka, lecz ten mu ją odciął. Tłum rykną, a zwierzęta od razu nas zaatakowały. Przez dłuższą chwilę widziałam tylko połyskiwanie broni, krople szkarłatu, biel kłów i złoto grzyw. Słyszałam zawodzenie zwierząt i wściekłe wiwaty tłumu zgromadzonego na trybunach.
Nagle wszystko ucichło. Prze chwilę nie miałam pojęcia co się dzieje, gdzie jestem. Spojrzałam na ziemię, poćwiartowane ciała zwierząt tworzyły wokół mnie martwy krąg. Strzępki skóry i sierści lepiły się do mojego pokrytego krwią ciała. Ich krew śmierdziała tak potwornie, że oczy zaczęły mi łzawić. Prawie nie odczuwałam bólu w poszarpanym ramieniu. Przez sześć lat spędzonych tutaj zdążyłam się do niego przyzwyczaić, ból jest już częścią mnie. Moje ciało i dusza zdążyły już poznać wszystkie jego rodzaje. Nie był on jak niezapowiedzeni goście, którzy wpadają na chwilę, a zaraz potem wychodzę ?o nie. To były setki gości, którzy przychodzili i przesiadywali u ciebie długie godziny, a kiedy wreszcie wychodzili, na ich miejsce przychodzili drudzy. Jestem pewna, że ciało Jacka odwiedzały teraz masy takich gości.
Chłopak był cały w swojej jasnoczerwonej i niemal czarnej krwi potworów. Był niemal pozbawiony skóry na brzuchu i lewego ramienia. Całe jego ciało wiło się z bólu.
Krew. Krew. Krew.
Była wszędzie, wszystko było oblane szkarłatem.
– Jack? – Ścisnęłam i pocałowałam zdrową dłoń chłopaka ? była taka zimna.
– Skończ to. Błagam Cię Aoife skończ? – wychrypiał. Strumienie łez drążyły koryta rzek na moich policzkach.
– Ja nie?
– Jeśli tego nie zrobisz znienawidzę Cię na wieki. ? Drżącą dłonią założył mi kosmyk włosów za ucho, jego uśmiech był pełen smutku. ? Nie mogę uwierzyć, że płaczesz?
– Pierwszy raz od sześciu lat? ? Chciałam delikatnie pocałować go w policzek, ale chłopak obrócił głowę i nasze usta się spotkały. Po raz ostatni.
Przyłożyłam dłoń do jego policzka i skupiam się na Jacku, który siedział gdzieś wewnątrz konającego ciała. Po chwili zobaczyłam jak cienka srebrna nić wysuwa się z jego sinych ust. Przede mną zamigotała przezroczysta postać chłopaka.
– Jack? – zjawa spojrzała na mnie.
– Dziękuje ? szepnął. ? Twój dar jest łaską. Przepraszam, że nie potrafiłem Cię pokochać?
– Ja? – głos mi się załamał, w oczach wezbrały kolejne łzy. Duch chłopaka zbliżył się do mnie.
– Nie płacz już Aoife, jeszcze się zobaczymy. W innym lepszym świecie.
Starał się scałować moje łzy, ale nie ma już ciała, nie może nic zrobić.
– Wiesz co? Wreszcie wiem, do którego świata należę. ? Powiedział, a potem jego postać zafalowała, mrugnęłam i jego już nie było.
– Żegnaj ? szepnęłam w puste powietrze.
Podniosłam z ziemi włócznie,dwa miecze i tarczę następnie po kolei ciskałam nimi w stronę tarasu. Kiedy broń mi się skończyła ruszyłam z powrotem w stronę metalowych wrót. Ani razu nie obejrzałam się za siebie.
Czekają mnie konsekwencje. Nigdy nie sprzeciwiłam się Jemu. Nigdy. Może nie podejmie jakiegokolwiek działania, bo to mój pierwszy raz lub każe zedrzeć z moich pleców całą skórę bym wybiła sobie z głowy kolejne bunty. Ale już mnie to nie obchodzi, mam dość życia tutaj.
Czy jestem gladiatorką? Tak.
Czy lubię walczyć? Kocham.
Czy lubię zabijać? Brzydzę się tym.
Czy mam wybór? Nigdy go nie miałam.
Opowiadanie wymiata, mówię serio kocham takie opka!!! Jedynymi błędami jakie zauważyłam to brak małej litery i ,,-”
Gdzie się podziała moja szczęka??? Jezu, t o j e s t G E N I A L N E !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jak ja uwielbiam nadmierne znaki zapytania!-.- Ale nie jestem w stanie się na to wkurzać, to cudo jest na to zdecydowanie za no, cudowne/ boskie/wspaniałe wybierz sobie termin.
Superowe! Ostatnio napisałam podobne, tylko tam narrator ginie 😉
Aż się zarumieniłam ;D dzięki wielkie i przepraszam za te znaki zapytania, kiedy wysyłałam opowiadanie w ich miejscu były myślniki. Postaram się coś z tym zrobić i jeszcze raz dziękuje ;**
na koniec się poryczałam opko jedno z najlepszych na blogu i proszę ciė napisz coś jeszcze !!!!!!!!!!!! to jest genialne piszesz naprawdę doskonale więc CD albo inne opko ma być !!!!!
Popłakałam się. Autentycznie się poryczałam… Aż braknie słów, by to opisać, więc zróbmy tak: wymyśl sobie najważniejszą, najlepszą i najbardziej chcianą pochwałę, jaką chciałabyś dostać. A teraz załóżmy, że tak własnie cię pochwaliłam ^^
A i jeszcze jedno: PISZ MI TU SZYBKO CD, BO ZABIJĘ <3
Pozdrawiam
Fanka tego opka :3
Też się poryczałam siostro. No prawie, ale byłam blisko… Mniejsza o to. Cudne, wspaniałe, najlepsze, brak słów… Błaaagggaaaaam napisz cd. Zakochałam się w Jacku <3 więc zabiję jak nie napiszesz co się z nim będzie działo, albo czegokolwiek
Jak nic się zgadzam z Moniką i Ann24. Zaje*iste 😛
Czytając słuchałam Sin Fang „Young Boys”. Efekt niesamowity. Okrutny świat bohaterki i ta delikatna uspokajająca melodia…
Co do samego opowiadania… świetnie przedstawiłaś świat wewnętrzny bohaterki, charakter postaci mnie zauroczył. Jak dla mnie idealna jednoczęściówka lub wciągający prolog do dłuższego opowiadania.
Boże, jakie to piękne! Pisz więcej!