Oto prolog kolejnej dziwacznej historii z mojej strony. Pozdrowienia wszystkim , którzy zgadną co będzie dalej ^^
Dedykacja dla poprawiających mnie
Biegłam. W pośpiechu otarłam mieszankę potu i kurzu z czoła. Odwróciłam się. Za mną rozbrzmiewał dziki krzyk. Jeszcze tylko kilka metrów. Zaraz znajdę się w bezpiecznym miejscu. Krzyk ponownie uniósł się w powietrzu. Był głośniejszy. Odwróciłam się znowu. Za mną pojawiła się czarna mgła. Już nie zdarzę. Z mgły wyłoniły się wielkie pazury. Złapała mnie za kostkę. Uderzyłam z impetem o ziemię. Moja dłoń krwawiła. Szarpałam się. Darłam palcami ziemię. Teraz obie ręce krwawiły. Odwróciłam się na plecy. Wolną nogą kopnęłam w mgłę. Wysoki pisk oddalił się echem po lesie. Puściła mnie. Czołgałam się. Mgła próbowała mnie złapać. W oddali pojawiły się dwie postacie. Biegły po mnie. Nareszcie. Nad moją głową coś przeleciało. Mgła się cofnęła. Potem znów nacierała. Postacie stawały się coraz wyraźniejsze. Traciłam siły. Jeszcze tylko kilka centymetrów. Mgła uciekła. Wściekły ryk zatrząsł ziemią. Postacie przystanęły. Czołgałam się dalej. Muszę tam dotrzeć. Nade mną przeskoczyło zwierzę. Odwróciłam się jeszcze raz. Kary koń chronił mnie przed kolejnym niebezpieczeństwem. Jeszcze kilka sekund i będę za linią. Chroniące mnie zwierze upadło. Na trawie pojawiła się plama krwi. Jestem już za linią. Spadam. Nie, turlam się w dół. Upadłam na coś twardego. Moja głowa zderzyła się z kamieniem. Dotknęłam bolącego miejsca. Było mokre. Wiedziałam co to znaczy. Niebo powoli znikało. Ujrzałam białe światło. Krzyczałam. Nie, to nie miało być tak. Ja miałam się tam dostać. Coś ścisnęło mi dłoń. Ostatnim tchem wypowiedziałam dwa słowa:
– córka Nereusa
* * *
– Ciociu! Anka ma dostać się na obóz dla każdego! Czego ja nie mogę jechać!
– Kochanie, nie mamy pieniędzy, żeby cię wysłać tak daleko.
– Ale ja mogę polecieć na Charmydze! Dorosła już! Umiem się na niej utrzymać!
Magdalena nie mogła zaprzeczyć Nadziei. Charmyga była dorosła. Sama nawet latała do Cherjona, żeby się spytać, czy Anna jest bezpieczna. Ale Nadzieja jest jeszcze za mała na obóz Herosów. Ma tylko pięć lat. Ale w sumie co tam ją może spotkać. Właśnie, co jej się stanie w naszpikowanym potworami obozie. Mała nie wie kim jest jej boski rodzic. Och, jak ona chciała, by jej siostra wróciła. Wiedziałaby, kim jest ów bóg, ojciec Nadziei. Może jak ją wyśle, to się pojawi. Musiałaby w końcu tam ją wysłać.
– Dobrze, już dobrze. Polecisz z Anią na Charmydze, koniec, kropka. Nic więcej ci o nim nie powiem. Dowiesz się sama.
Magdalena wróciła do kuchni. Na pewno sobie nie poradzi. Na bogów, co ona zrobiła…
Fajne. Oryginalne. Ciekawe.
Nozowniku skomciasz moje obrazki?
Zrobione bez patrzenia na twoją prośbę, tylko z własnej woli. 😀
Genialne! Czekam z niecierpliwością na cd. Uwielbiam takie opka.
Nie poprawiam, bo nie mam czego.
Czy mogłabyś skomentować moje obrazki?
Pozdrawiam,
Annabeth1999.
Suuuper ;).
Świetne, jak reszta twoich opowiadań. Mam sentyment do imion na „m”, a w szczególności Magdalen 😀
Boskie xD czekam na CD! I racja, oryginalne:P
Naprawdę super. Na pewno przeczytam następne części 😀 😀 😀